– Cykl snu zakończony. – Syntetyczny komunikat wybrzmiał w jej umyśle, przynosząc ze sobą łagodny impuls, który stopniowo wybudzał ją z głębokiego snu. Maura leniwie uniosła się z ciepłej, kamiennej platformy, na której spędziła noc, czując, jak energia poranka zaczyna wypełniać jej ciało.
– RX13, wykonaj poranne makro, akcje standardowe. – jej oczy rozbłysły fioletową poświatą, a dłoń uniosła się lekko, gdy za pomocą telekinezy przyciągnęła do siebie holograficzny interfejs oraz kubek z wodą. Asystent natychmiast przystąpił do rutynowych czynności: przygotowania ulubionej herbaty, sprawdzenia harmonogramu dnia i włączenia delikatnej muzyki, która powoli wypełniała pokój.
Przeglądając powiadomienia, Maura jednym gestem rozszerzyła interfejs, zmieniając go w ogromny, pochylony panel, z którego mogła wygodnie korzystać jak z olbrzymiego tabletu. Spośród licznych wiadomości jej uwagę przykuła jedna, która wywołała w niej niepokój. Myśliciel Zendar, przywódca rasy dragtelian, pilnie prosił o kontakt. Szybko przewinęła treść wiadomości: człowiek znaleziony na obrzeżach Enthallii został przetransportowany do centrum badawczego. Jego stan był ciężki, lecz stabilny. Maura zamyśliła się, analizując możliwe konsekwencje tego incydentu, zwracając uwagę na to, co ta sytuacja może oznaczać dla dalszych relacji między rasami. Ludzka fizjologia — krucha, obca, a jednocześnie fascynująca — była jedną z niewielu rzeczy, które Veridianie znali głównie z teorii.
Rozszerzyła interfejs, by przejrzeć pełen raport medyczny. Jej fioletowe oczy prześlizgiwały się po analizach: uszkodzenia tkanek, zakłócenia w pracy układu oddechowego, niestabilny poziom tlenu we krwi. Atmosfera Veridii była bogatsza w specyficzne pierwiastki, których ziemski organizm mógł nie tolerować, nie mówiąc już o energetycznych właściwościach planety, z którymi ludzie nigdy wcześniej nie mieli styczności.
— Co tu robi człowiek? — szepnęła do siebie, przerywając ciszę. Ta planeta była poza zasięgiem ziemskich statków, a systemy ochrony Veridii były zbyt zaawansowane, by ktoś mógł je przełamać bez śladu.
W tym momencie z głębi pomieszczenia rozległ się cichy dźwięk delikatnego powiadomienia. Był to znak, że automatyczny system medyczny właśnie zakończył przegląd jej parametrów życiowych. Asystent zaproponował jej sugestie dotyczące dzisiejszego dnia – optymalny czas na medytację, idealną porcję kalorii oraz rekomendacje dotyczące aktywności fizycznej. Zalecał 15 minut ćwiczeń w stanie nieważkości, co miało pomóc w regeneracji mikrouszkodzeń tkankowych, powstałych podczas intensywnej pracy umysłowej poprzedniego dnia.
Jej palce uniosły się nad powierzchnią hologramu, wpisując krótką odpowiedź: "Zaraz tam będę."
Kiedy zakończyła, skierowała się ku szerokiemu oknu, przez które wpadało poranne światło. Na ścianie obok zaczęły pojawiać się dodatkowe informacje i przypomnienia, które RX13 uznał za istotne dla dzisiejszego dnia. Pierwszą z nich była aktualizacja dotycząca stanu eksperymentalnych upraw hydroponicznych na księżycu Zereph – raport wskazywał na znaczne przyspieszenie wzrostu roślin po ostatnich modyfikacjach genetycznych, co mogło stanowić przełom w przyszłych misjach kolonizacyjnych. Druga informacja dotyczyła stanu badań nad najnowszym projektem kolektywu: zaawansowanym nanobotom, które miały zdolność do samoorganizacji i adaptacji w różnych środowiskach. Wyniki nocnych testów były obiecujące, wskazując na 92% skuteczności w regeneracji tkanki organicznej po uszkodzeniach. Kolejna wiadomość była powiadomieniem o zbliżającej się sesji Rady Centralnej, której tematem miała być analiza zagrożeń związanych z nieznaną energią wykrytą w systemie Drakora. Thalos, ojciec Maury, miał poprowadzić całe spotkanie, co sugerowało, że mogło być ważniejsze niż zwykle. Na samym dole pojawiło się przypomnienie o nadchodzącej wideokonferencji z przedstawicielami konsorcjum technologicznego z planety ghtala, które miało na celu omówienie współpracy w zakresie rozwoju nowych technologii ochrony środowiska. Był to projekt, który miał przynieść jej zespołowi międzygatunkowe uznanie.
Mieszkanie Maury było minimalistyczne i funkcjonalne, doskonale zorganizowane, zapewniając jej wszystko, czego potrzebowała do codziennej pracy i odpoczynku. W kąciku pokoju, na ciepłym kamieniu spoczywała Tira – zwierzę wyglądem przypominało kota, lecz było wielkości ziemskiego owczarka szwajcarskiego i miało równie psie zachowania. z zaciekawieniem obserwowała jej poranne rytuały. Miała jasne, krótkie futro i duże, błyszczące, czarne oczy pełne inteligencji i oddania, co nadawało jej wyjątkowego charakteru. Maura uśmiechnęła się, telepatycznie przekazując delikatne „Dzień dobry” swojej przyjaciółce, która odpowiedziała ciepłym uczuciem, wypełniając jej umysł spokojem.
Po porannej toalecie szybko założyła swój roboczy uniform, który idealnie dopasowywał się do ciała, zapewniając jednocześnie pełną swobodę ruchów. Jej srebrne bransolety, które sięgały od nadgarstków aż do łokci nie były jedynie ozdobą –były wykonane z elastycznego metalu zdolnego do odbijania amunicji i ataków energetycznych. Pospiesznie przytwierdziła smukłą, zielono-srebrną plakietkę multikomunikatora do naszyjnika.
Gdy wyszła na zewnątrz, powitało ją świeże powietrze nasycone zapachem minerałów i subtelnym aromatem kwiatów, które stanowiły integralną część miejskiego ekosystemu. Poranne światło łagodnie rozlewało się po skalistym mieście, które powoli budziło się do życia. Wysokie budynki i mieszkania rozkwitały, otwierając się na światło słoneczne niczym rośliny wyciągające liście ku słońcu.
Maura uniosła się nad ziemią, a jej ciało otoczyła migotliwa aura odpowiadająca kolorowi jej oczu. Szybko przemknęła nad miastem, kierując się ku Centrum Badawczemu, które znajdowało się na obrzeżach, nad skalistą granią z widokiem na szeroką dolinę.
Veridia to świat pełen kontrastów, gdzie zaawansowana technologia współistnieje z dziką, nieposkromioną naturą. Krajobrazy to mozaika skalistych formacji, rozległych lasów i połyskujących jezior, otoczonych przez gigantyczne drzewa o bioluminescencyjnych liściach. Roślinność jest nie tylko bujna, ale również adaptacyjna, reagując na zmienne warunki środowiskowe, w tym ekstremalne ciepło.
Miasta jak Enthallia, są arcydziełem architektonicznym, zbudowanym w harmonii z naturą. Wykute w skałach budynki oraz kompleksy mieszkalne są schronieniem przed surowymi warunkami klimatycznymi, natomiast systemy sztucznej inteligencji i inne zaawansowane technologie, w pełni integrują się z naturalnym otoczeniem, tworząc zrównoważony ekosystem. Mieszkańcy planety starannie dbają o to, aby postęp technologiczny nie zakłócał równowagi ekologicznej, co czyni go miejscem, gdzie natura i technologia spotykają się w idealnej symbiozie.
Veridianie to majestatyczne, humanoidalne istoty przypominające gady. Ich ciała, zdolne do szybkiej regeneracji ran, cechuje niezwykła siła, wytrzymałość i zwinność, co czyni ich nie tylko imponującymi wojownikami, ale także doskonałymi eksploratorami i opiekunami swojego świata. To zaawansowana rasa o wyjątkowych zdolnościach umysłowych, takich jak telekineza i telepatia wymagająca obopólnej zgody. Ich trzy mózgi pozwalają na jednoczesne przetwarzanie wielu informacji, co czyni ich jednymi z najbardziej rozwiniętych intelektualnie istot we wszechświecie. Maura, istota o błękitno-szmaragdowych łuskach i fioletowych oczach pełniła niezwykłą rolę w tym społeczeństwie. Postanowiła poświęcić życie na badanie tajemnic wszechświata, postawić na rozwój naukowy w zakresie neurobiologii i technologii.
Kiedy wylądowała na znajomej, okrągłej platformie w Centrum Badawczym, czekała na nią rutynowa, niezbędna weryfikacja dwuetapowa. System przeprowadził skan biometryczny – zaawansowane sensory ukryte w podłodze i ścianach platformy analizowały unikalne cechy fizyczne. W tym samym czasie jej multikomunikator przesyłał niezbędne dane uwierzytelniające, synchronizując się z systemami kompleksu. Cisza panująca wokół była przerywana jedynie cichym brzęczeniem urządzeń, które analizowały weryfikację. Choć procedura była rutynowa, Maura zawsze odczuwała lekkie napięcie podczas tych krótkich chwil oczekiwania. Z każdą sekundą, jej umysł przetwarzał kolejne zadania, które czekały na nią w podziemnych laboratoriach.
Gdy system zakończył analizę, usłyszała cichy dźwięk potwierdzający pomyślne przejście weryfikacji. Platforma zaczęła delikatnie opadać w dół, płynnie przenosząc ją w głębiny Centrum. Światło wokół niej stopniowo przygasało, aż w końcu pozostała tylko subtelna poświata, towarzysząca jej podróży.
Kompleks zaprojektowano w futurystycznym stylu; każdy element tego miejsca był dokładnie przemyślany, by zapewnić pełne bezpieczeństwo danych i pracowników, jednocześnie umożliwiając prowadzenie najbardziej skomplikowanych testów, konceptów, wprowadzanie nowych technologii do użytku. Dostęp do wszystkich sekcji był ściśle kontrolowany przez zabezpieczenia biometryczne, systemy monitoringu, pola siłowe oraz inne mechanizmy, które zapewniały pełne bezpieczeństwo i poufność. Archiwa wiedzy, przechowujące informacje na temat obcych ras, technologii, historii i innych dziedzin, były jednym z najważniejszych skarbów tego miejsca.
Wkrótce znalazła się przed drzwiami do głównej sali spotkań. Kiedy weszła, jej asystenci w uniformach tych samych jak ten Maury już na nią czekali. Technicy, w biało-granatowych, ergonomicznych ubraniach stali obok. Każdy Veridianin nosił metalowy naszyjnik z magnetycznie przyczepionym multikomunikatorem – nieodłącznym narzędziem tożsamości, a także srebrne bransolety.
– Witaj, Maura. Przygotowaliśmy wszystko do przyjęcia człowieka – powiedział Northian, biolog i przełożony zespołu techników odpowiedzialnych za różne sekcje. Jego głos brzmiał spokojnie, choć sytuacja była wyjątkowa.
– Jego stan jest ciężki, ale stabilny. Galmena i jej zespół czekają na ciebie w ambulatorium, a ty przejrzyj wstępne wyniki badań – dodał, wyświetlając przed nią pełną listę parametrów.
Maura kiwnęła głową, pogrążona w myślach. Nie wynikało to z rozkojarzenia – wręcz przeciwnie, była w pełni skoncentrowana na rozważaniu możliwości leczenia. Przeglądała wstępne wyniki badań, które pokazywały uszkodzenie układu nerwowego.
Wchodząc do ambulatorium, Maura zobaczyła nagiego człowieka leżącego na łóżku, otoczonego zaawansowaną aparaturą podtrzymującą oraz monitorującą jego funkcje życiowe. Mężczyzna miał liczne obrażenia – oparzenia, złamania i poważne urazy wewnętrzne.
– Musieliśmy odbarczyć spory krwiak oraz usunąć fragment kości czaszki, który został zastąpiony biomechanicznym implantem. Miał naprawdę sporo szczęścia. Złamania są łatwe do zespolenia – powiedziała Galmena, niska kobieta o biało-błękitnym ubarwieniu i głęboko-zielonych oczach, neurolog oraz neurochirurg.
Maura spojrzała na dane, analizując je w ciszy. – Nie mam zamiaru podważać twojego autorytetu, lecz łatwo przewidzieć, że to nic nie da. Ten mężczyzna będzie najwyżej w stanie wegetatywnym. Zalecam inspekcję układu nerwowego, a raczej tego, co z niego zostało. – odpowiedziała, jednocześnie regulując dawki leków przeciwbólowych, nasennych i przeciwobrzękowych.
– Badaliście odruchy? Wiecie, czym tu dotarł i co się stało, że jego statek został zestrzelony? – Zapytała, pochylając się nad poparzoną twarzą nieznajomego przybysza. Przypuszczała, że to młody mężczyzna o silnym organizmie, co wnioskowała po jego budowie. Postanowiła wykorzystać swoje zdolności telepatyczne, aby dowiedzieć się więcej o nieznajomym. Było to ryzykowne, ponieważ jego umysł był mocno osłabiony, a w takich przypadkach łatwo było uszkodzić delikatne struktury psychiczne. Jednak wiedziała, że odpowiedzi mogą leżeć głęboko w jego wspomnieniach, ukryte przed powierzchownymi analizami.
– Galmeno, przeprowadźcie szczegółowe badanie układu nerwowego – powiedziała, przygotowując się do nawiązania kontaktu telepatycznego. – Spróbuję dowiedzieć się, kim jest i co się stało.
Galmena skinęła głową, oddalając się na chwilę, by przygotować sprzęt do bardziej zaawansowanej analizy. Tymczasem Maura skupiła swoją energię, koncentrując się na umyśle mężczyzny. Delikatnie położyła palce na skroniach pacjenta.
Pierwszy kontakt był trudny. Jego umysł był pełen bólu i chaosu, jakby fale wspomnień próbowały przebić się przez zasłonę nieświadomości, ale każda próba kończyła się szarpnięciem i zniekształceniem obrazu. Maura była trochę jak chirurg operujący bez narzędzi, ale z pełnym zrozumieniem struktury, z którą pracuje. Stopniowo przebiła się przez tę barierę, natrafiając na urywki wspomnień. Metaliczne powierzchnie, błyski świateł konsol kontrolnych. Potem pojawiły się twarze – twarze towarzyszy, może współpracowników, którzy zdawali się być równie zaniepokojeni, co on. Ich wyraziste, niepokojące spojrzenia świadczyły o świadomości zbliżającego się niebezpieczeństwa.
Mężczyzna był w pełni świadomy powagi sytuacji. Jego misja była rutynowa, nic nie zapowiadało katastrofy. Z niewyjaśnionych przyczyn systemy obronne Dragtelii zareagowały agresywnie, traktując jego statek jak zagrożenie. Pojawiły się ostrzeżenia, których nie zdążył zrozumieć ani odebrać. Potem nastąpił atak – szybki, precyzyjny, niszczący. Pilot próbował uciec, manewrując przez zawirowania energetyczne. Maura poczuła przerażenie, które ogarnęło człowieka, gdy uświadomił sobie, że jego statek nie przetrwa. Użył ostatnich resztek energii, by awaryjnie lądować na najbliższej planecie, którą okazała się być Veridia. Z trudem udało mu się ustabilizować trajektorię lotu, ale w momencie zetknięcia się ze skorupą planety, jego ciało uległo ciężkim obrażeniom, a jego umysł został zepchnięty na granicę świadomości.
Maura delikatnie odłączyła się od jego umysłu, powracając do rzeczywistości. Jej dłonie drżały lekko, gdy odsunęła je od skroni pacjenta. Otworzyła oczy i zobaczyła przed sobą Galmenę, która właśnie wróciła z niezbędnymi materiałami do dalszej analizy. W pomieszczeniu panowała atmosfera pełna intensywnego skupienia, a dźwięki stukającej klawiatury, szmerów pracujących urządzeń i cichego brzęczenia aparatury medycznej wypełniały przestrzeń. Każdy członek zespołu wiedział, że walczy o życie tego człowieka, a każda sekunda mogła zadecydować o jego losie.
Do małej sali ambulatorium wszedł Ariax, specjalista od zaawansowanych terapii regeneracyjnych. Jego srebrzyste oczy szybko oceniły sytuację, a dłonie błyskawicznie zaczęły dostosowywać ustawienia.
– Potrzebujemy natychmiastowej regeneracji tkanek na poziomie molekularnym – powiedział Ariax, spoglądając na Maurę i Galmenę. – Użyjemy nanobotów do naprawy uszkodzeń wewnętrznych, ale musimy to zrobić równocześnie z redukcją obciążenia jego układu nerwowego. Każde opóźnienie może spowodować nieodwracalne zmiany.
Northian, który nadal analizował dane neurologiczne pacjenta, skinął głową.
– Neuroinhibitory pomogą, ale potrzebujemy czegoś więcej. Może terapia impulsowa, która pozwoli nam zrestartować jego obwody neuronowe?
Do zespołu dołączył też Oriaeon, specjalista od biotechnologii i symbiotycznych implantów. Nerwowo poruszał się między stanowiskami pracy, przeglądając dostępne dane.
– Jeśli połączymy neuroinhibitory z terapią impulsową, możemy spróbować wykorzystać jego własne mechanizmy obronne, aby ustabilizować stan. Zastanawiam się jednak, czy nie powinniśmy rozważyć zastosowania symbiotycznego implantu, który tymczasowo przejmie funkcje jego uszkodzonych obszarów mózgu – zasugerował Oriaeon, obracając holograficzny model mózgu człowieka w powietrzu, by lepiej zobrazować swoje myśli.
Maura przyglądała się tej burzy mózgów, starając się zebrać wszystkie propozycje i stworzyć z nich spójną strategię. Wiedziała, że każda decyzja niesie ze sobą ryzyko.
– Jeśli połączymy wasze pomysły – zaczęła, przejmując dowodzenie nad operacją – możemy zacząć od stabilizacji jego układu nerwowego za pomocą neuroinhibitorów, a następnie zastosować terapię impulsową w połączeniu z nanobotami do regeneracji tkanek. Symbiotyczny implant może pomóc w tymczasowym przejęciu funkcji pnia mózgu, co da nam czas na pełną regenerację. Ale musimy to zrobić równocześnie i w idealnej synchronizacji.
Galmena skinęła głową, przygotowując zespół do działania.
– Zacznijmy od neuroinhibitorów – poleciła. – Ariax, przygotuj nanoboty. Oriaeon, zacznij pracę nad implantem, ale upewnij się, że jest on gotowy do użycia, zanim przejdziemy do terapii impulsowej. Northian, skoordynuj wszystkie dane z terapii neurologicznej i bądź gotów na każdą zmianę.
W tle wciąż słychać było intensywne dźwięki klawiatury, przesuwających się holograficznych ekranów i delikatne brzęczenie sprzętu medycznego, które działały na najwyższych obrotach. Łóżko medyczne, na którym leżał człowiek, przesunęło się lekko, dostosowując pozycję pacjenta zgodnie z wytycznymi z terminali.
– Wysłałem tam zespół techników po ekspertyzę – odpowiedział Northian, który, w przeciwieństwie do swojej zjednanej, był wysokim Veridianinem o biało-zielonkawym ubarwieniu. – Niepokojące jest, że statek bazuje na napędzie fuzyjnym, a Ziemia nie jest jeszcze na takim poziomie technologicznym. Ludzie są dość młodym gatunkiem – dodał, spoglądając na chorego.
Słysząc to, wszyscy odchylili głowy w tył na znak zdziwienia.
Maura uniosła głowę znad terminala, a jej pionowe źrenice zwęziły się jeszcze bardziej w wyrazie koncentracji. Słowa Northiana wprowadziły ją w stan głębokiego zamyślenia. Napęd fuzyjny? Jakim cudem ludzie, którzy zaledwie kilkadziesiąt lat temu walczyli o kolonizację swojego najbliższego księżyca, mieliby osiągnąć tak zaawansowany poziom technologiczny?
— To nie ma sensu — odezwała się w końcu. — Ziemia nie powinna mieć dostępu do takich technologii. Nie tylko z powodu ograniczeń naukowych, ale także etycznych. Ich cywilizacja nie jest gotowa na odpowiedzialność, jaka wiąże się z taką mocą. Skąd więc ten statek? I kto go stworzył?
Galmena, zawsze metodyczna, przeszukała dane techniczne napędu w terminalu. Hologram statku obracał się powoli, ukazując wewnętrzne schematy jego konstrukcji.
— Konstrukcja statku wskazuje na pewne zbieżności z ziemskimi prototypami, ale ten napęd… — Galmena zmarszczyła czoło. — Wygląda na zaadaptowaną wersję czegoś, co może pochodzić spoza Ziemi. Być może ludzie weszli w posiadanie technologii obcej cywilizacji. Tylko jak? I dlaczego ktoś pozwolił im jej użyć?
Oriaeon, który wciąż pracował nad modelem implantu, odwrócił wzrok od swojej pracy.
— To nie byłoby pierwsze tego typu zdarzenie — powiedział, wskazując na raporty dotyczące historycznych incydentów. — W przeszłości Ziemianie mieli już przypadki „niezidentyfikowanych obiektów”, które uważali za mity czy tajemnicze fenomeny. Co, jeśli tym razem rzeczywiście coś znaleźli? Wrak? Fragment technologii? Mogli próbować odtworzyć ją na własną rękę.
Maura skinęła głową, ale jej oczy były wciąż pełne wątpliwości.
— Nawet jeśli to prawda, nadal pozostaje pytanie, jak ta technologia znalazła się na ich planecie. Napęd fuzyjny wymaga zaawansowanej wiedzy w zakresie energii kwantowej, czego Ziemianie nigdy nie badali na taką skalę. Potrzebowaliby dekad, jeśli nie stuleci, żeby dojść do takich rozwiązań samodzielnie.
Northian pochylił się nad terminalem, przeglądając dane statku. Jego spokojny, choć chłodny głos wprowadził do rozmowy nowe pytanie.
— A co, jeśli nie działali samodzielnie? Ziemianie są ambitni, ale również bardzo pragmatyczni. Mogli wejść w kontakt z kimś, kto miał tę technologię i był gotów ją sprzedać… lub wymusić jej użycie.
— Handel technologią tego kalibru byłby w naszym układzie uznany za przestępstwo — dodała Maura. — Nawet jeśli ktoś z obcych im ją dostarczył, musiał działać poza systemem regulacji, z pominięciem Trybunału Galaktycznego. Ale dlaczego? Po co im to?
— Polityka. Manipulacja. Chaos — wymieniał Oriaeon. — Daj młodej cywilizacji narzędzia, których nie potrafi kontrolować, a sami doprowadzą się do zguby. To zawsze działało na mniej rozwinięte gatunki.
— Jeśli to prawda, oznacza, że mamy tu do czynienia z większym problemem niż jeden człowiek i jego napęd fuzyjny. Ktoś bawi się w boga, a ludzie są tylko pionkami w tej grze — podsumowała Maura, spoglądając na hologram statku. Jej oczy przeszywały obraz, jakby próbowała przeniknąć jego tajemnice.
W ciszy, która zapadła, jedynym dźwiękiem były pulsujące wskaźniki systemów medycznych. Northian wpatrywał się w hologram, jego spojrzenie stawało się coraz bardziej skupione. W pewnym momencie pochylił głowę bliżej interfejsu, a jego źrenice rozszerzyły się w wyrazie zaskoczenia.
— Niemożliwe… — wymamrotał, przerywając ciszę. Jego palce przemieszczały się po panelu z rosnącą intensywnością, a hologram napędu zmieniał konfiguracje, ujawniając kolejne warstwy jego wewnętrznej budowy.
— Co się stało? — zapytała Maura, spoglądając na niego z wyczekiwaniem.
Northian odwrócił się do niej, jego twarz wyrażała mieszankę zdumienia i niepokoju.
— Ten napęd… Jest zbudowany według naszych patentów. To veridiańska technologia.
Pomieszczenie momentalnie wypełniła ciężka cisza. Wszyscy obecni wymienili spojrzenia. Oriaeon, porzuciwszy pracę nad holograficznym modelem mózgu, podszedł bliżej.
— Co dokładnie masz na myśli? — zapytał, spoglądając na hologram. — Czy chodzi o podobieństwa czy o coś więcej?
Northian przesunął dłonią po interfejsie, zmieniając wizualizację na szczegółowy schemat rdzenia napędu.
— To coś więcej niż podobieństwa. Układ chłodzenia, dystrybucja energii, nawet sposób stabilizacji plazmy — wszystko to jest niemal identyczne z naszymi projektami napędów fuzyjnych sprzed pięćdziesięciu lat. — Jego głos był chłodny, jakby starał się ukryć emocje. — To wygląda tak, jakby ktoś dosłownie skopiował nasze patenty.
Galmena uniosła brew, podchodząc bliżej. Jej spojrzenie było pełne podejrzeń.
— Ale nasze technologie są ściśle chronione. Każdy projekt jest zabezpieczony zarówno fizycznie, jak i cyfrowo. Jak ludzie mogliby uzyskać dostęp do czegoś tak zaawansowanego? I dlaczego mieliby to wykorzystać w statku, który wygląda na prowizorycznie złożony?
— To świetne pytanie — dodała Maura, krzyżując ramiona. Jej ton był chłodny, ale w jej oczach można było dostrzec iskierkę gniewu. — Jeśli ktoś zdobył naszą technologię, musimy dowiedzieć się, jak to się stało. Czy to była kradzież, wyciek, a może… zdrada?
Oriaeon spoglądał na hologram z rosnącą uwagą. Jego dłonie powoli zaciskały się w pięści.
— To by tłumaczyło, dlaczego napęd jest tak zaawansowany, ale sam statek wygląda na prymitywny. Ludzie nie mieli wystarczającej wiedzy, by w pełni zrozumieć technologię, którą mieli w rękach. To jak dać dziecku schemat maszyny do terraformacji i kazać mu złożyć rower.
Galmena kiwnęła głową, potwierdzając jego przypuszczenia.
— Tylko ktoś z naszej strony mógł udostępnić te dane. Albo mamy do czynienia z zaawansowaną cyberkradzieżą, albo… ktoś z Veridii działał wbrew naszym zasadom.
Maura zmrużyła oczy, jej głos był ostry jak brzytwa, gdy przemówiła:
— Ktokolwiek za to odpowiada, zagraża nie tylko bezpieczeństwu Veridii, ale również całej galaktycznej równowadze. Jeśli ludzie nauczyli się obsługiwać naszą technologię, nawet w tak ograniczonym stopniu, to tylko kwestia czasu, zanim spróbują ją zmodyfikować i użyć przeciwko sobie nawzajem, albo przeciwko nam.
Northian przesunął palcami po interfejsie, otwierając dostęp do chronionych baz danych.
— Musimy prześledzić wszystkie transakcje i incydenty związane z technologią napędów fuzyjnych z ostatnich dekad. Jeśli był wyciek, znajdziemy go. A jeśli ktoś z naszych brał w tym udział, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.
— I musimy się dowiedzieć, kim jest ten człowiek — dodała Galmena, wskazując na nieprzytomnego przybysza. — Może być kluczem do zrozumienia, jak ta technologia trafiła na Ziemię. I dlaczego.
– Masz rację, ale nie spodziewajmy się najgorszego. Najpierw zajmijmy się nim. Może nie znam ludzkiej fizjologii, ale im szybciej zareagujemy, tym lepiej – powiedziała Maura, wpatrując się w czynność elektryczną jego mózgu, która była przedstawiona w formie wykresu.
Czas w ambulatorium zdawał się przyspieszać, a napięcie rosło z każdą chwilą. Wszyscy pracowali w skupieniu, monitorując każdy wskaźnik i każdą zmianę w stanie pacjenta. Wszystko wskazywało na to, że terapia powinna przynosić efekty, ale zamiast tego, sytuacja zaczęła się pogarszać.
Na ekranach monitorów, które śledziła Maura, pojawiły się pierwsze oznaki problemów. Wykresy zaczęły pokazywać niestabilność w pracy mózgu człowieka, a poziomy parametrów życiowych zaczęły się gwałtownie zmieniać.
– Mamy problemy – powiedziała Maura, jej głos był przesiąknięty niepokojem. – Aktywność mózgu spada, a poziom stresu neuronalnego gwałtownie rośnie. To nie jest normalne.
Ariax, który stał przy sąsiednim terminalu, zbladł, widząc, jak dane na jego ekranie zmieniają się w niepokojącym tempie.
– No nie… – mruknął, jego dłonie szybko poruszały się po interfejsie, próbując zrozumieć, co poszło nie tak. – To nie powinno się dziać. Zastosowaliśmy wszystkie procedury zgodnie z protokołem.
Galmena, pracująca z nanobotami, również zauważyła pogorszenie sytuacji.
– Zamiast naprawiać tkanki, wydaje się, że ich obecność wywołuje reakcję immunologiczną. Organizm zaczyna je odrzucać.
Maura z trudem próbowała zachować spokój, ale widząc, jak stan pacjenta gwałtownie się pogarsza, wiedziała, że muszą być ostrożni.
– Musimy przerwać terapię impulsową – powiedziała zdecydowanie, spoglądając na Ariaxa. – To nasila reakcję, która destabilizuje jego układ nerwowy.
Ariax zacisnął zęby, próbując znaleźć wyjście z tej sytuacji.
– Przerwanie terapii może jeszcze bardziej zaszkodzić – odparł, jego głos brzmiał jednak mniej pewnie niż wcześniej. – Ale jeśli teraz wyłączymy nanoboty, stracimy szansę na ich pełne wykorzystanie.
Northian, który dotychczas skupiał się na analizie neurologicznej, dołączył do rozmowy.
– Maura ma rację – powiedział szybko, widząc, jak parametry zbliżają się do niebezpiecznych granic. – Musimy przerwać terapię impulsową i wycofać nanoboty. Jego układ nerwowy nie wytrzyma dłużej tego obciążenia. To jedyna szansa, by dać mu chwilę na stabilizację.
Ariax przez chwilę wyglądał, jakby chciał się sprzeciwić, ale widząc to samo, skinął głową.
– Dobrze – powiedział w końcu, choć niechętnie. – Wycofujemy nanoboty i przerywamy terapię. Ale musimy być gotowi na natychmiastowe działania ratunkowe, jeśli jego stan się pogorszy.
Galmena szybko zaczęła wprowadzać komendy, wycofując nanoboty i przygotowując się do przejścia na bardziej konserwatywne metody leczenia. Maura obserwowała ekrany, widząc, jak stopniowo wycofywane terapie powodują lekką stabilizację niektórych parametrów, ale nadal było to dalekie od tego, czego oczekiwali.
– Jeśli damy mu chwilę, by się ustabilizował, możemy spróbować bardziej skoncentrowanej, punktowej regeneracji. Musimy być cierpliwi. – powiedziała Maura, przechodząc na protokoły awaryjne.
Ariax odsunął się od terminala, jego twarz była napięta.
– Nie możemy się pomylić po raz kolejny – powiedział cicho, a w jego głosie było słychać poczucie odpowiedzialności. – Następny błąd może go zabić.
Maura wzięła głęboki oddech, opierając dłonie na chłodnej powierzchni terminala. Jej fioletowe oczy błądziły po hologramach wyświetlających dane. W sali panowała napięta cisza, przerywana jedynie cichym brzęczeniem aparatury.
– Przede wszystkim nie możemy pozwolić, by emocje teraz nami zawładnęły – powiedziała spokojnym, choć stanowczym głosem. – Skupmy się na tym, co możemy zrobić w tej chwili. To, co już poszło nie tak, jest poza naszym zasięgiem.
Northian spojrzał na nią z uznaniem, odchylając głowę na bok – gestem wyrażającym zgodę i szacunek.
– Zgadzam się – dodał, zerkając na dane. – Powinniśmy skoncentrować się na selektywnej aktywności w tkankach najbardziej narażonych na degradację, jednocześnie ograniczając ryzyko reakcji immunologicznej.
Maura przytaknęła, odwracając się do Ariaxa i Galmeny.
– Skupmy się na regeneracji tylko najważniejszych obszarów odpowiedzialnych za podtrzymanie funkcji życiowych. Wycofajcie nanoboty z bardziej stabilnych stref i przeprogramujcie je na precyzyjną naprawę neuronów w pniu mózgu. To może dać nam czas.
Galmena już wprowadzała nowe komendy, a jej palce szybko przemieszczały się po interfejsie holograficznym.
– To ryzykowne, ale nie mamy lepszej opcji – stwierdziła, zerkając na Northiana. – Jego ciało jest na granicy wytrzymałości. Każdy błąd może być ostatnim.
Ariax, który do tej pory obserwował sytuację z dystansu, w końcu zabrał głos.
– Maura, jeśli teraz skupimy się tylko na stabilizacji, jak długo będziemy w stanie utrzymać jego funkcje życiowe? – zapytał, jego głos był spokojny, ale w jego oczach malowała się troska.
Maura spojrzała na niego, czując ciężar odpowiedzialności.
– To zależy od tego, jak szybko jego ciało zareaguje na wprowadzone zmiany. Jeśli uda nam się przeprowadzić precyzyjną regenerację, możemy zyskać kilka dni, może tygodni. Ale bez pełnej rekonstrukcji układu nerwowego jego szanse na powrót do pełnej świadomości są minimalne.
Ariax spojrzał na ekran przed sobą i skrzywił się, widząc, jak kolejne wykresy oscylują na granicy norm.
– Ustawienia gotowe. Wprowadzam protokoły – oznajmił, aktywując kilka punktów na panelu. – Nanoboty przegrupowane. Aktywuję selektywną regenerację.
Na monitorach zaczęły pojawiać się nowe dane. Wykresy wskazywały na powolne uspokojenie niektórych parametrów, ale nadal były dalekie od optymalnych.
Maura przysunęła się bliżej łóżka pacjenta, jej spojrzenie było przepełnione determinacją.
– Jeśli zdołamy ustabilizować jego funkcje neurologiczne, będziemy mogli przeprowadzić dokładniejszą analizę tego, co się wydarzyło. Ale to wymaga czasu, którego on może nie mieć.
– I którego my również nie mamy – dodał Northian, przesuwając hologram z wynikami na wspólny ekran. – Jeżeli nie znajdziemy przyczyny tej reakcji immunologicznej, może dojść do trwałego uszkodzenia neuronów.
Galmena spojrzała na monitor, marszcząc czoło.
– Układ odpornościowy rzeczywiście zachowuje się nietypowo. To, jak odrzuca nanoboty, jest niemal zaprogramowane, jakby… – Zatrzymała się, nagle zdając sobie sprawę z czegoś ważnego.
– Jakby jego ciało było wcześniej przygotowane na taką sytuację? – dokończyła Maura, szybko analizując dane. – Może to wynik wcześniejszych modyfikacji genetycznych. Jeśli tak, musimy dowiedzieć się, co dokładnie zrobiono z jego ciałem.
Ariax podszedł bliżej, kładąc dłoń na ramieniu Maury.
– Czy jego wspomnienia dostarczyły jakichkolwiek wskazówek?
– Zobaczyłam tylko fragmenty – wspomnienia rutynowej misji, która zamieniła się w katastrofę. Ale jeśli to było zaplanowane, to musimy dowiedzieć się, dlaczego. Może nie jest tu przypadkiem. – odpowiedziała z zamyśleniem.
W sali zapanowała cisza, gdy Maura nagle przerwała pracę zespołu, wprowadzając swój nowy, kontrowersyjny pomysł. Jej głos, choć stanowczy, zdradzał również desperację wynikającą z sytuacji, w której znaleźli się wszyscy zgromadzeni.
– Stworzę zarodek męskiego osobnika naszego gatunku – powiedziała, a jej słowa zawisły w powietrzu. – Następnie w komorze regeneracyjnej przetransportujemy świadomość z ciała człowieka, poddając ją readaptacji, by uniknąć dezorientacji po wybudzeniu pacjenta.
W sali zapanowała cisza pełna napięcia, a spojrzenia wszystkich skupiły się na niej. Jej propozycja była tak niespodziewana, że przez chwilę nikt nie wiedział, jak zareagować. W końcu Oriaeon, którego twarz przybrała wyraz mieszanki niedowierzania i sceptycyzmu, odezwał się jako pierwszy.
– Maura, zdajesz sobie sprawę, co właśnie zaproponowałaś? Przeniesienie świadomości z jednego ciała do drugiego, szczególnie międzygatunkowo, to nie tylko technologia eksperymentalna – to igranie z czymś, co ledwo rozumiemy. Neuroprotokół możle zachować się nieprzewidywalnie w tych warunkach, a w najgorszym wypadku… – urwał, jakby nie chciał wypowiadać na głos najgorszego scenariusza.
Galmena, która wciąż stała krok za Maurą, odzyskała rezon i wtrąciła się, jej głos zdradzał napięcie i niepewność.
– Oriaeon ma rację. Neuroprotokół był testowany tylko na zwierzętach i to w kontrolowanych warunkach. Przeniesienie świadomości człowieka do veridiańskiego ciała to coś, czego nigdy nie próbowaliśmy. Nie mamy pojęcia, jakie będą tego konsekwencje dla świadomości, pamięci czy nawet integralności osobowości pacjenta.
– A co, jeśli przeniesienie świadomości się nie powiedzie? – dodał Northian, unosząc holograficzny model ludzkiego mózgu. – Istnieje ryzyko, że jego umysł może się rozpaść w trakcie procesu. A nawet jeśli procedura zakończy się sukcesem, istnieje kwestia etyczna. Czy mamy prawo podejmować takie decyzje za niego?
Maura zmrużyła oczy, jej fioletowe tęczówki lśniły w sztucznym świetle sali.
– Rozumiem wasze obawy, ale spójrzcie na fakty. Jego ciało jest w stanie krytycznym, a szanse na przeżycie są znikome, nawet przy naszej zaawansowanej technologii. Neuroprotokół to jedyna szansa, by ocalić jego świadomość. Czy mamy po prostu pozwolić mu umrzeć, gdy mamy narzędzia, by spróbować?
Oriaeon wziął głęboki oddech, próbując zachować spokój.
– To nie jest kwestia tego, czy możemy, ale czy powinniśmy. Przeniesienie świadomości to coś więcej niż technologia. To interwencja w esencję istnienia. Czy jego świadomość przetrwa w obcym ciele? A jeśli tak, to czy pozostanie człowiekiem, czy stanie się kimś innym?
– Nasz gatunek przetrwał miliony lat dzięki adaptacji i rozwojowi – odpowiedziała Maura, jej głos był teraz spokojniejszy, ale nadal pełen determinacji. – Jeśli istnieje choć cień szansy, że możemy go uratować, musimy spróbować. To nie tylko kwestia nauki, ale także naszej odpowiedzialności jako istot zdolnych do pomocy.
Galmena westchnęła, jej spojrzenie zdradzało wewnętrzną walkę.
– Zanim podejmiemy taką decyzję, musimy przeprowadzić symulacje. Neuroprotokół działa na zasadzie mapowania i przenoszenia sieci neuronowych, ale ludzki mózg jest zupełnie inny od naszych trzech. Jego struktura i funkcje różnią się na tyle, że nie mamy pewności, czy proces readaptacji będzie przebiegał prawidłowo.
– Ludzki mózg działa w sposób liniowy, bardziej ograniczony, jeśli porównamy go z naszymi. Istnieje ryzyko, że proces adaptacji może spowodować przeciążenie jego neuronów. – Wtrącił Northian.
Maura przyglądała się hologramowi z nieodgadnionym wyrazem twarzy, jej umysł pracował na najwyższych obrotach.
– Jeśli struktura ludzkiego mózgu jest tak odmienna od naszej, musimy znaleźć sposób na stworzenie mostu między jego siecią neuronową a naszą. Readaptacja nie może być procesem wymuszonym. Musimy pozwolić jego świadomości dostosować się w sposób naturalny, krok po kroku. Czy możemy wykorzystać nanoboty, by zbudować tymczasowe połączenia, które będą wspierać synchronizację?
– W teorii tak – odpowiedział Oriaeon, przecierając łuskowatą brodę w zamyśleniu. – Ale to oznacza, że potrzebujemy nanobotów o bardziej zaawansowanej sztucznej inteligencji, zdolnych do adaptacji w czasie rzeczywistym. Muszą analizować reakcje jego układu nerwowego i dostosowywać swoje funkcje w locie. A to wymaga ogromnej mocy obliczeniowej.
– Co z naszą technologią symulacji? – zapytała Galmena, wskazując na terminal. – Jeśli możemy odwzorować strukturę ludzkiego mózgu, możemy przetestować neuroprotokół w wirtualnym środowisku. Pozwoli nam to zidentyfikować potencjalne konflikty jeszcze przed faktycznym przeniesieniem świadomości.
Northian kiwnął głową, otwierając panel kontrolny.
– To dobry pomysł. Zainicjuję symulację, ale będziemy potrzebowali danych z jego mózgu w czasie rzeczywistym, aby model był jak najdokładniejszy. Jeśli uda nam się odwzorować proces adaptacji w symulacji, może znajdziemy sposób na obejście różnic w strukturach.
Maura westchnęła, wiedząc, że to tylko pierwszy krok na drodze pełnej niepewności.
– Skoncentrujmy się na przygotowaniach. Mamy do czynienia z technologią, której granice wciąż testujemy. Jeśli neuroprotokół zadziała, będziemy mogli przejść do kolejnych etapów. Jeśli nie… – przerwała, zerkając na hologram przedstawiający mózg pacjenta – …będziemy musieli znaleźć inny sposób. Ale nie zrezygnujemy, dopóki istnieje choć cień szansy na powodzenie.
Northian wtrącił się, wskazując na jeden z diagramów.
– A co z reakcją immunologiczną? Nawet jeśli świadomość zostanie pomyślnie przeniesiona, ciało Veridianina może odrzucić proces integracji. Musielibyśmy opracować sposób na zsynchronizowanie jego biologii z naszym genomem, co samo w sobie jest wyzwaniem.
Maura skinęła głową, wyraźnie przygotowana na tę reakcję.
– Dlatego proponuję etapowe podejście. Najpierw stabilizujemy jego świadomość w środowisku wirtualnym, co pozwoli nam przetestować neuroprotokół w kontrolowanych warunkach. Jeśli jego świadomość utrzyma integralność, możemy przejść do kolejnego etapu. Symbiotyczny zarodek zostanie dostosowany do jego unikalnej sygnatury neuronowej, co zminimalizuje ryzyko odrzutu.
Oriaeon przyglądał się jej z uwagą, a na jego twarzy pojawił się cień wahania.
– To, co proponujesz, to skok w nieznane. Ale jeśli rzeczywiście uda nam się dopracować każdy etap, możemy zmniejszyć ryzyko. Jednak musimy być świadomi, że nawet najmniejszy błąd może kosztować go wszystko.
Galmena, choć nadal sceptyczna, westchnęła i spojrzała na zespół.
– Jeśli zdecydujemy się na ten krok, musimy działać jako jedno. Każdy aspekt procedury musi być monitorowany i kontrolowany w czasie rzeczywistym. Nie możemy pozwolić sobie na błędy.
Maura spojrzała na nich wszystkich, widząc zarówno obawy, jak i cień nadziei.
– W takim razie przystąpmy do pracy. Musimy opracować protokół, który pozwoli nam przeprowadzić tę procedurę z najwyższą precyzją. Nie mamy czasu do stracenia. Ten człowiek nie przeżyje, jeśli będziemy stać w miejscu.
W sali ponownie rozległy się dźwięki pracy – stukot klawiatur, brzęk urządzeń i szum hologramów. Atmosfera była napięta, ale jednocześnie pełna determinacji. Każdy członek zespołu wiedział, że stają przed wyzwaniem, które zdefiniuje granice ich wiedzy i możliwości.
– Galmena, kierujesz zespołem. Northian, podeślij mi ekspertyzę techników – tą sprawą zajmiemy się w następnej kolejności – Maura wydała polecenie, kierując się do wyjścia.
Galmena, choć wciąż zaniepokojona, skinęła głową, akceptując odpowiedzialność, którą właśnie jej powierzono.
Maura skierowała się do laboratorium, gdzie równocześnie mieściło się repozytorium próbek od anonimowych dawców. Pomieszczenie było utrzymane w chłodnej, niebiesko-fioletowej tonacji, z delikatnym światłem podkreślającym veridiański minimalizm. Na jednej ze ścian znajdowały się liczne komory chłodzące, w których przechowywane były probówki z materiałem biologicznym dawców. System operacyjny dobrze zintegrowany z całym urządzeniem zarządzał procesem przechowywania oraz monitorował integralność próbek.
W centrum pomieszczenia umieszczono terminal genowy. To był imponujący, wielofunkcyjny aparat, zdolny do precyzyjnych ingerencji w kod genetyczny. Zbliżyła się do sterownika i podłączyła doń swój multikomunikator, by uzyskać dostęp do pełnej funkcjonalności urządzenia.
Laboratoryjne roboty precyzyjnie pobierały odpowiednie probówki z komór chłodzących. Każda probówka była przenoszona do specjalnej kapsuły, gdzie następowała precyzyjna analiza danej próbki. Maura w skupieniu obserwowała holomonitor, na którym wyświetlały się kody genetyczne dawców, następnie rozpoczęła proces zapłodnienia pozaustrojowego. Komórki żeńskie były precyzyjnie pobierane i łączone z genetyką wybranego dawcy. Maszyna skrupulatnie kontrolowała proces, monitorując każdy etap, od fuzji komórek aż do utworzenia zygoty.
Po zakończeniu, został przeniesiony do inkubatora, gdzie rozwijał się pod stałą kontrolą parametrów środowiska. Maura uważnie spoglądała na terminal, na którym wyświetlały się różnorodne wskaźniki i parametry, delikatnie przesuwała palcami po holoekranie, wprowadzając niezbędne korekty.
Upewniła się, że utrzymuje stałą, optymalną temperaturę 35 c. Następnie sprawdziła poziom wilgotności, dostosowując go do 60%, aby zapewnić mu odpowiednie nawodnienie i zapobiec wysychaniu.
Kolejnym krokiem była regulacja poziomu dwutlenku węgla i tlenu. Maura precyzyjnie ustawiła poziom CO2 na 6%, a stężenie tlenu do 18%.
Na koniec zwróciła uwagę na skład pożywki, w której rozwijał się zarodek. Skonfigurowała stężenie glukozy, aminokwasów i innych niezbędnych składników odżywczych, aby wspierać zdrowy rozwój komórek. Sprawdziła także poziom hormonów, takich jak progesteron, aby zapewnić stabilne i sprzyjające warunki wzrostu.
Gdy opuściła pomieszczenie, jej kroki prowadziły ją w stronę biura przełożonego sektora genetyki, prywatnie jednego z najbardziej doświadczonych genetyków, którego znała. Drzwi były lekko uchylone, więc weszła bez wahania. Siedział przy biurku, przeglądając dane na holomonitorze.
– Maura, co cię sprowadza? – zapytał Xylon, podnosząc wzrok znad monitora. Jego twarz wyrażała ciekawość i zaniepokojenie.
– Muszę porozmawiać o ostatnim procesie zapłodnienia pozaustrojowego – zaczęła Maura, siadając naprzeciw niego. – To był chyba ostatni raz, kiedy przeprowadziłam ten zabieg.
Xylon odchylił głowę w zaskoczeniu. – Dlaczego? Co się stało?
– Oprogramowanie i sprzęt, z którymi pracujemy, są pełne niedopuszczalnych błędów – zaczęła Maura. – Podczas ostatniego zabiegu, terminal wielokrotnie zawodził. To niedopuszczalne, że musiałam ręcznie sprawdzać warunki i monitorować procesy, które powinny być w pełni zautomatyzowane i bezpieczne.
– To poważne oskarżenie. Masz jakieś konkretne przykłady?
– Przykłady? Mam pełną dokumentację – Maura wyciągnęła z kieszeni mały nośnik i podała go Xylonowi. – Przez cały proces RX13 wielokrotnie zgłaszał błędne odczyty z terminala i próbował się do nich dostosowywać, a inkubator nie utrzymywał stabilnych parametrów środowiska. To zbyt niebezpieczne.
– Musimy to natychmiast zgłosić do producenta sprzętu. – powiedział w końcu, odrywając wzrok od ekranu. – Dziękuję, że zwróciłaś uwagę na te błędy. Ale co teraz? Co więcej zamierzasz zrobić w tej sprawie?
– Na pewno potrzebuję przerwy. Oczywiście sektor genetyki może zwracać się do mnie ze wszystkimi problemami, ale nie zobaczysz mnie przy terminalu przez długi czas. – odpowiedziała Maura, spuszczając wzrok. – Jeśli po rozmowach z producentem sprzętu i ich wskazówkach, technicy się tu pojawią, bardzo chętnie przetestuję ich modyfikacje.
– Przekazałem właśnie twoją dokumentację do producenta. Ciekawe, co oni na to. Myślę, że odpowiedź zajmie kilka tygodni. Mają monopol na cały sprzęt w zakresie genetyki – odpowiedział, opierając się o biurko.
Maura westchnęła. – Obawiam się, że mogą próbować zrzucić odpowiedzialność na użytkowników. Ale nie możemy pozwolić, żeby takie błędy zagrażały komukolwiek.
– Masz rację. Dlatego przygotowałem szczegółowy raport, uwzględniający wszystkie nieprawidłowości. Nie mogą tego zignorować. Musimy być gotowi na walkę o poprawę standardów, nawet jeśli to oznacza starcie z monopolistą. – Spojrzał na nią zamyślony.
– Cieszę się, że się zgadzamy i mogę na ciebie liczyć. Przekaż mi wszelkie informacje, jak tylko je otrzymasz. – Maura skinęła głową z szacunkiem, kierując się do wyjścia.
Opuściła sektor genetyki, a jej myśli skupiały się na kolejnym zadaniu. Przeszła przez korytarze Centrum Badawczego, kierując się do pomieszczenia komory regeneracyjnej. Zaczęła przygotowywać wszystkie niezbędne zasoby – sterylne narzędzia chirurgiczne, kapsuły z pożywkami biologicznymi, a także zaawansowane urządzenia neurostymulacyjne, które miały wspierać proces przenoszenia świadomości. W międzyczasie Galmena zebrała zespół specjalistów, którzy mieli pomóc w przeprowadzeniu skomplikowanej operacji. Wszyscy przygotowywali się do tego zadania z mieszanymi uczuciami – z jednej strony z fascynacją, z drugiej z niepokojem. Wielu z nich widziało człowieka po raz pierwszy, co dodawało całej sytuacji tajemniczości i niepewności. Jako lider zespołu, Maura zdołała jednak wzbudzić w nich nadzieję i przekonanie, że uda się przywrócić nieznajomemu zdrowie i normalne funkcjonowanie.
Po godzinie intensywnych przygotowań, poinformowała zespół o gotowości do rozpoczęcia procedury transferu świadomości oraz readaptacji. Wraz z Galmeną weszła do komory, gdzie czekał już cały zespół.
Komora regeneracyjna została przygotowana z najwyższą starannością. Wewnątrz, podświetlona chłodnym, bladoniebieskim światłem, rozciągała się sterylna przestrzeń wypełniona zaawansowaną technologią medyczną. Atmosfera była utrzymywana w specyficznym składzie gazowym, wzbogaconym o tlenek azotu i biostymulatory, które sprzyjały regeneracji tkanek i minimalizowały stres metaboliczny pacjenta. Wszystkie systemy działały w pełnej harmonii, zsynchronizowane z centralnym komputerem zarządzającym operacją.
Na środku stał zaawansowany stół operacyjny, wyposażony w precyzyjne ramiona robotyczne. Na jego powierzchni spoczywało ciało człowieka, podłączone do układów podtrzymujących życie. Elektrody, umieszczone na czaszce i wzdłuż kręgosłupa pacjenta, monitorowały aktywność mózgową i przesyłały dane do paneli, które wyświetlały skomplikowane modele neuronowe w czasie rzeczywistym.
Maura, odpowiedzialna za anestezjologię i stabilizację parametrów życiowych, stała obok głównego interfejsu, jej dłonie delikatnie spoczywały na holograficznym panelu. Telepatyczne połączenie zespołu pozwalało na natychmiastową wymianę myśli i decyzji, co eliminowało potrzebę werbalnej komunikacji w kluczowych momentach.
— Stabilizuję poziomy anestetyków — przekazała Maura telepatycznie, skupiając się na kontroli infuzji nanoczynników modulujących przewodnictwo nerwowe. — Dawka podana. Zmniejszam napięcie mięśniowe o 12%. Proszę o potwierdzenie parametrów układu krążenia.
Northian, zajmujący się monitorowaniem hemodynamiki, natychmiast odpowiedział, przekazując dane z panelu diagnostycznego.
— Ciśnienie tętnicze stabilne, przepływ krwi przez korę mózgową w normie. Obwodowy indeks perfuzji wynosi 0.92. Możemy kontynuować.
Galmena przejęła kontrolę nad systemami mapowania mózgu. Na jej panelu holograficznym unosił się trójwymiarowy model ludzkiego mózgu, na którym nanoboty precyzyjnie odwzorowywały połączenia neuronowe.
— Rozpoczynam pełne mapowanie aktywności neuronalnej — przekazała, aktywując system. — Nanoboty wprowadzone do sieci naczyniowej. Synchronizacja impulsów elektrycznych trwa. Ścieżki neuronalne w 87% zgodne z neuroprotokołem.
Mechaniczne ramiona precyzyjnie wprowadzały mikroelektrody do pnia mózgu i obszarów odpowiedzialnych za podstawowe funkcje życiowe. Proces ten wymagał mikroskopijnej dokładności. Galmena kierowała ich ruchami za pomocą gestów i telepatycznych komend, obserwując w czasie rzeczywistym zmiany aktywności neuronowej na holograficznym wyświetlaczu.
— Aktywność w pniu mózgu stabilna. Układ limbiczny wykazuje minimalne zakłócenia. Kontynuuję adaptację nanobotów — dodała, przesuwając kolejne elementy interfejsu.
Proces przeniesienia świadomości był najbardziej delikatnym etapem. Zarodek veridiański, znajdujący się w bioinkubatorze, został przygotowany do synchronizacji neuronowej. Maura przejęła kontrolę nad regulacją środowiska inkubatora, wprowadzając optymalne parametry.
— Temperatura 35.6°C, poziom wilgotności 63%, stężenie glukozy w pożywce zwiększone o 0.5%. Zarodek w pełni przygotowany do readaptacji.
Galmena przeprowadziła wstępne testy symulacji transferu, aktywując sekwencję mapowania.
— Rozpoczynam transfer — przekazała, aktywując neuroprotokół. Nanoboty rozpoczęły proces odwzorowywania impulsów neuronalnych i przesyłania ich do interfejsu zarodka. — Synchronizacja w 73%. Pojawiły się drobne zakłócenia w obszarze pamięci proceduralnej. Korekta trwa.
Oriaeon, specjalista od symbiotycznych implantów, wprowadził dodatkowe protokoły wspomagające. Telepatycznie przekazał do zespołu swoje spostrzeżenia.
— Nanoboty wprowadzają zmienne korekcyjne. Dodaję sekwencję adaptacyjną do obwodów integracyjnych zarodka. Synchronizacja wzrosła do 81%.
Nagle na panelach zaczęły pojawiać się ostrzeżenia o niestabilności w układzie nerwowym pacjenta. Jego mózg zaczął wykazywać oznaki przeciążenia. Maura szybko zareagowała.
— Obniżam dawkę neurotransmiterów stymulujących — przekazała, jednocześnie wprowadzając zmiany w infuzji. — Zmniejszam tempo transferu. Potrzebujemy stabilizacji.
Galmena przerwała transfer, koncentrując się na punktowej regeneracji neuronów w obszarze pnia mózgu.
— Priorytet dla funkcji podtrzymujących życie. Wycofuję nanoboty z hipokampu i kieruję je do kory czuciowo-ruchowej.
Northian monitorował dane hemodynamiczne, jego głos w telepatycznym kanale brzmiał pewnie.
— Krążenie stabilne. Wprowadźcie mikroterapię impulsową, aby zminimalizować ryzyko zapaści.
Galmena szybko dostosowała terapię impulsową, wprowadzając drobne korekty w polach elektrycznych generowanych przez elektrody.
— Korekta zakończona. Wskaźniki funkcji życiowych w normie. Możemy wznowić transfer.
Po kilkunastu godzinach intensywnej pracy zespół zakończył proces. Synchronizacja neuronów w zarodku osiągnęła 94%. Świadomość pacjenta została przeniesiona, a zarodek rozpoczął proces integracji.
— Transfer zakończony. Parametry zarodka w normie. Rozpoczynamy monitorowanie długoterminowe — przekazała Galmena, odchylając się od terminala. jej głos wydawał się bardzo głośny po czternastu godzinach skupionej pracy.
Maura, spoglądając na dane, odetchnęła z ulgą.
— Udało się, ale teraz czeka nas długa obserwacja. Zespół regeneracyjny przejmuje opiekę nad zarodkiem. Musimy przygotować pełny raport dla Rady Centralnej.
Ciało człowieka, który zmarł niedługo po transferze świadomości, zostało przeniesione do improwizowanego prosektorium w jednym z magazynów. Tam umieszczono je w specjalnym roztworze konserwującym tkanki, by mogło później posłużyć do badań.
– Sądząc po cechach dawców materiału genetycznego, ciało rozwijającego się Veridianina ma odpowiednie warunki do szybkiego wzrostu i readaptacji, lecz proces będzie długi – powiedziała Galmena, zasuwając kapsułę, która natychmiast napełniła się gęstą, lepką cieczą.
– Dokonałaś czegoś niesamowitego, teraz wszyscy musicie odpocząć. Ja jeszcze zajmę się sprawą zestrzelenia tego statku, gdy tylko dostanę raport – Maura zwróciła się do Galmeny z troską, kładąc jej rękę na ramieniu.
– Nie przesadzaj. Pamiętasz tego Veridianina, który był w podobnie beznadziejnym stanie i wymagał równie skomplikowanej operacji? Doszedł do zdrowia w kilka miesięcy i prowadzi normalne życie – Galmena uśmiechnęła się ciepło.
– Pamiętam. Odłamek kości czaszki uszkodził jeden z ośrodków w jego trzecim mózgu. Musiałam go odtworzyć w komorze – wspomniała Maura, uśmiechając się do przyjaciółki.
Pogrążona w myślach, skierowała się do swojego gabinetu, aby oczekiwać na raport od zespołu techników. Wciąż zastanawiała się, jak doszło do zestrzelenia statku z Ziemi. Dotknęła multikomunikatora, by skontaktować się z Northianem, którego wsparcie było jej teraz niezwykle potrzebne. Okrągła, metalowa plakietka w kolorze srebra i ciemnej zieleni pełniła wiele funkcji – od dostępu do protokołu Omninet, po międzygatunkowy, uniwersalny translator.
Gdy Northian odebrał połączenie, holoprojekcja jego postaci pojawiła się przed nią.
– Dostarczyłem ci raport. Przejrzałaś go? – zapytał.
– Przeglądam. Przekaż całemu zespołowi, że będę nieosiągalna przez parę dni – odpowiedziała Maura, nadal analizując dane.
– Przyjąłem, do zobaczenia – projekcja Northiana zniknęła płynnie, pozostawiając ją z ciężarem informacji zawartych w raporcie.
Ekspertyza techników była rozwlekła, ale jasno wynikało z niej, że statek został zestrzelony przez system obronny Dragtelii. Stosunki między obiema planetami były często napięte, mimo podobnych priorytetów obu gatunków.
– Jak to możliwe, że ludzkość osiągnęła taki poziom technologiczny? Ziemia jest stosunkowo młodą i mało rozwiniętą cywilizacjąw skali wszechświata… – myślała, przewracając kolejne strony raportu. Wiedziała, że musi zgłosić to odkrycie Radzie Centralnej i poprosić o podjęcie działań na większą skalę. Sytuacja była znacznie bardziej skomplikowana, niż przypuszczała.
Zanim jednak wróciła do domu, postanowiła raz jeszcze zajrzeć do komory regeneracyjnej i sprawdzić parametry rozwijającego się Veridianina. W gęstej, lepkiej mazi, która wypełniała kapsułę, można było dostrzec zarys kształtującego się serca i układu nerwowego. Zauważyła, że w drugim końcu pomieszczenia Galmena cicho rozmawia z jednym ze specjalistów, uzgadniając schemat odżywiania oraz postępowanie zapobiegawcze w razie komplikacji. Technik podłączył wkraplający się roztwór z odżywkami, a Maura odwróciła się w stronę przyjaciółki.
– To był bardzo długi i męczący dzień. Czy nie będzie to dla ciebie problemem, jeśli wcześniej udam się do domu? – zaczęła niepewnie Maura, spoglądając na Galmenę, która jednocześnie monitorowała wykresy i przeglądała wyniki badań.
– Czeka mnie spotkanie z ojcem na naszej odnowionej stacji obronnej. Muszę się do niego przygotować psychicznie, bo najwyraźniej czeka mnie spotkanie z Radą Centralną. Przepraszam, że mnie nie będzie – dodała, starając się, by jej głos brzmiał pewnie, choć w środku czuła niepokój.
Galmena oderwała wzrok od monitora i uśmiechnęła się do przyjaciółki. – Wiem, Northian przekazał to całemu zespołowi. Nie przejmuj się, poradzimy sobie. Idź odpocząć, zasłużyłaś na to… A co do Rady Centralnej – na pewno sobie świetnie poradzisz. – odpowiedziała ciepło, odprowadzając ją do wyjścia.
Podczas drogi powrotnej do domu, Maura skontaktowała się z ojcem, aby ustalić dogodny termin podróży i zorganizować wszystkie niezbędne formalności. Thalos, po krótkiej rozmowie, zgodził się wpisać spotkanie na listę priorytetów i zapewnił jej pełne wsparcie logistyczne oraz wszelkie potrzebne zezwolenia, by ułatwić jej bezproblemowy wstęp na odnowioną stację obronną.
Zbliżając się do domu, jej myśli krążyły wokół decyzji, które podjęli wspólnie z zespołem, aby uratować nieznajomego przybysza, dając mu szansę na nowe życie pośród jej gatunku, na obcej dla niego planecie. Była świadoma, że Veridia, choć piękna i zaawansowana, mogła przytłoczyć kogoś, kto przybył z tak odmiennego świata jak Ziemia. Proces transplantacji świadomości był skomplikowany, a jego skutki trudne do przewidzenia. Wspomnienia, emocje, tożsamość – wszystko to mogło zostać zniekształcone lub nawet utracone.
Maura przekroczyła próg swojego domu, czując, jak zmęczenie dnia powoli opuszcza jej ciało. Wnętrze jej mieszkania emanowało spokojem, a ciepłe, delikatne światło dodawało wnętrzu przytulności. Gdy zamknęła za sobą drzwi, usłyszała cichy szelest, jakby ktoś przemykał po podłodze. Jej wierna towarzyszka pojawiła się przed nią, machając powoli długim ogonem.
– Witaj, Tira – powiedziała Maura z ciepłym uśmiechem, kucając, by przywitać się ze swoją podopieczną. Zwierzę podeszło do niej powoli, trącając jej rękę swoim pyskiem, jakby domagała się uwagi. Maura poczuła delikatny, mentalny impuls, który Tira wysłała, pełen ciepła i radości. Było to ciche „Dzień dobry” w ich wspólnym języku.
Delikatnie podrapała Tirę za łbem, na co zwierzę zareagowało cichym mruczeniem. Czuła, jak jej własne napięcie opada, a spokój wypełnia jej umysł.
– Chodź, przygotujemy coś do jedzenia – zaproponowała Maura, wstając. Zwierzę poszło za nią posłusznie.
W kuchni Maura zaczęła wybierać składniki na wieczorny posiłek. Wyciągnęła świeże warzywa i owoce, które zgromadziła w ciągu dnia. Tira, ciekawska jak zawsze, uniosła się na tylnych łapach, opierając przednie o blat kuchenny, i z zaciekawieniem obserwowała, co jej opiekunka robi. Maura uśmiechnęła się pod nosem, wiedząc, że zawsze była zainteresowana tym, co działo się w kuchni – nie ze względu na jedzenie, ale bardziej na fascynację samym procesem gotowania.
– Spokojnie, zaraz coś dla ciebie znajdziemy – powiedziała, krojąc warzywa za pomocą telekinezy. Nóż unosił się w powietrzu, delikatnie i precyzyjnie siekając składniki, podczas gdy Tira uważnie śledziła każdy ruch. Maura wyciągnęła małe kawałki mięsa i podała je zwierzęciu.
Po chwili, gdy warzywa dusiły się na niskim ogniu, usiadła przy stole z kubkiem świeżo zaparzonej herbaty z ziół, które uprawiała na balkonie mieszkania. Tira wspięła się na jej kolana i zwinęła w kłębek, układając głowę na jej udzie. Maura poczuła ciepło bijące od jej ciała i delikatne wibracje, które rozchodziły się po jej nogach.
Po posiłku podeszła do ściany, gdzie zawiesiła swoją broń – kij energetyczny. Miał unikalną zdolność adaptacji – mógł przybierać różne formy broni, inspirowane technologiami i tradycjami bojowymi z różnych cywilizacji. Był wykonany z zaawansowanego materiału, który mógł zmieniać swoją strukturę i długość, zależnie od potrzeby użytkownika.
Wzięła go do ręki, czując, jak energia broni płynie przez jej dłonie, synchronizując się z jej umysłem. Na początek zdecydowała się na klasyczną formę – kij o długości około dwóch metrów, który był idealnie wyważony, z wyraźnym rdzeniem energetycznym biegnącym przez jego środek.
Gdy weszła do holodeku, wzięła głęboki oddech i uruchomiła symulację treningową. Przestrzeń wokół niej natychmiast zmieniła się w otwarty teren z odległymi, niewyraźnymi sylwetkami przeciwników z różnych kultur i czasów. Przeciwnicy zbliżali się powoli, a Maura, w pełni skoncentrowana, przygotowała się do walki.
Pierwszy przeciwnik był wojownikiem z planety Tykaris, uzbrojonym w energetyczne ostrze. Maura natychmiast przyjęła pozycję bojową, a jej oczy zalśniły intensywnym, fioletowym blaskiem. Przeciwnik zaatakował, ale uniknęła jego ciosu, a następnie z precyzją wyprowadziła kontratak, używając końca kija do odparcia przeciwnika z niezwykłą siłą. Kij energetyczny błyskawicznie dostosował swoją formę, przedłużając się, aby trafić wroga z większej odległości. Po kilku ciosach przeciwnik został pokonany, a broń w rękach Maury przybrała inną formę – tym razem przypominała tradycyjny kij bo, wydłużony i o węższym profilu, idealny do walki z grupą napastników.
Trening przeszedł na wyższy poziom trudności, a wrogowie zaczęli pojawiać się z różnych stron, wymuszając na niej szybkie decyzje i zwinność. Wykonywała złożone sekwencje ruchów, przechodząc od obrony do ataku z płynnością, która była wynikiem lat treningu Rathia – sztuki walki łączącej artystyczne formy z samoobroną. formy broni zmieniały się niemal instynktownie, kiedy sytuacja tego wymagała. Każdy ruch był precyzyjny, a energia broni pulsowała, synchronizując się z jej myślami.
Przeciwnicy z różnych światów zbliżali się coraz szybciej, a ich różnorodne techniki walki i uzbrojenie sprawiały, że każdy atak wymagał pełnego skupienia i natychmiastowej reakcji.
Tykarianin z energetycznym ostrzem i wojownik z Dragtelii, który uformował dwa topory z aldaru. Maura błyskawicznie przełączyła kij w formę bo i uniknęła potężnego ciosu topora, który wbił się w ziemię tuż obok niej, wznosząc pył. Uderzyła Tykarianina w głowę z takim impetem, że jego sylwetka zniknęła, a w tym czasie obróciła się na pięcie, blokując nadchodzący cios drugiego topora i kierując siłę ataku w bok. Dźwięk pękającej broni przeciwnika odbił się echem w przestrzeni holodeku.
Gdy kolejni wrogowie zaczęli otaczać ją ze wszystkich stron, Maura zdecydowała się na zmianę strategii. Kij skrócił się, a jego końce uformowały ostre, symetryczne ostrza – idealne do szybkich, zabójczych cięć. Przeciwnik z Mevirii, humanoidalny gad o niezwykle grubym pancerzu, zaatakował ją w zwarciu, próbując powalić ją masą swojego ciała. Maura, szybka jak błyskawica, wsunęła się pod jego masywny atak i wbiła ostrze w jego gardło. Złapała kij obiema rękami, przeciągnęła go w bok i zakończyła cios płynnym ruchem, pozbawiając Mevirianina życia w jednym płynnym ruchu. W tej samej chwili skrócony kij zamienił się w broń przypominającą sztylet energetyczny, który posłużył jej do obrony przed kolejnym napastnikiem – wojownikiem z Kaltharii, który z niezwykłą zręcznością używał bliźniaczych ostrzy.
Maura przeszła na bardziej agresywny styl, w którym każdy ruch niósł ze sobą ryzyko, ale też siłę zniszczenia. Zadała Kaltharianinowi potężny cios w bok głowy, który ostatecznie rozbił holograficzną projekcję jego ciała. Następnie obróciła się gwałtownie, zmieniając broń w wielki młot energetyczny, którym powaliła grupę nadciągających wrogów jednym, niszczycielskim uderzeniem.
Wszystko zmieniło się, gdy na pole treningowe wkroczył przeciwnik z Enerii. Jego pulsujące, migotliwe ciało zdawało się poruszać w sposób niemal niemożliwy do przewidzenia. Byt z czystej energii mienił się barwami, które raz po raz eksplodowały świetlistymi impulsami. Walczył bez fizycznej broni, lecz jego dłonie i stopy emanowały skoncentrowaną energią, która zdawała się przecinać powietrze niczym ostrza.
Eneristhi ruszył na Maurę z oszałamiającą prędkością. Jego pierwszy atak prawie przebił jej obronę – impuls energii oślepił ją na chwilę, zmuszając do odskoku. W ułamku sekundy Maura zmieniła broń w elastyczny bicz energetyczny, który oplótł rękę przeciwnika, ale tylko na moment – Eneristhi rozproszył energię broni, która z trzaskiem zanikła.
Maura nie miała czasu na zastanawianie się. Błyskawicznie wydłużyła broń w długą halabardę, aby utrzymać wroga na dystans. Eneristhi zdawał się jednak przewidywać każdy jej ruch. Jego pulsujące ciało zbliżyło się do niej w jednym skoku, a ataki były tak szybkie, że mogła ich unikać jedynie dzięki koncentracji i zgraniu wszystkich zmysłów. Jeden z impulsów energetycznych trafił ją w ramię, wywołując piekące wibracje, które rozeszły się po jej ciele.
– Nie tym razem – wyszeptała, czując adrenalinę eksplodującą w żyłach. Zamknęła oczy na moment, synchronizując się całkowicie z kijem energetycznym. Broń zaczęła pulsować w rytm jej oddechu, zmieniając formę we włócznię z ostrzami z obu stron, którym zablokowała kolejny atak Eneristhi.
Z zaskoczeniem odkryła, że kij rezonuje z wibracjami ciała przeciwnika, destabilizując jego formę. Wykorzystała tę chwilę, aby przejść do kontrataku. Wbiła grot głęboko w pulsujące światło, które tworzyło jego "serce" – najczulszą część jego istoty. Pole energetyczne jej broni zaczęło intensywnie pulsować, wywołując eksplozję, która rozświetliła cały holodek.
Gdy światło zniknęło, Eneristhi rozpadł się na migoczące cząstki, które zniknęły w przestrzeni. Maura stała przez chwilę nieruchomo, jej oddech był ciężki, a serce biło szybko. Wiedziała, że to nie był zwykły przeciwnik – symulacja była bardziej wymagająca, niż przypuszczała.
Przestrzeń wróciła do neutralnej formy, wypełniając się ciszą po bitwie. Maura spojrzała na kij energetyczny w swojej dłoni, a następnie opuściła rękę, pozwalając broni powrócić do spoczynkowej, gładkiej formy. Odetchnęła głęboko, czując, jak adrenalina powoli opada, pozostawiając przyjemne zmęczenie i satysfakcję z dobrze przeprowadzonego treningu.
Nocne powietrze było chłodne, bioluminescencyjne liście drzew delikatnie świeciły, tworząc wokół naturalne, subtelne oświetlenie. Ciało Maury powoli unosiło się nad ziemią, a wokół niej pojawiła się aura, która pulsowała w rytm jej spokojnego oddechu.
W miarę jak zagłębiała się w stan medytacji, czuła, jak energia planety przenika przez nią, jednocząc jej umysł, ciało i ducha z naturą Veridii. Stała się jednym z elementów tej harmonii, zaczęła łączyć się z energią otaczającej przyrody – od migoczących liści drzew, przez ciche szmery nocnych zwierząt, aż po odległe, spokojne jezioro.
Wyobrażała sobie, że jej aura rozszerzała się, obejmując nie tylko najbliższą przestrzeń, ale całą planetę. Wyczuła delikatne wibracje, które płynęły przez ziemię, powietrze i wodę, a także subtelne połączenia między każdą, żywą istotą. Czuła spokój i jedność, które rozpływały się w jej umyśle. Jednak w tej harmonii zaczęła odczuwać coś niepokojącego – zakłócenie, które było jak cichy, nieprzyjemny szmer, przebijający się przez naturalną muzykę świata. Maura skoncentrowała się, starając się zlokalizować źródło tej anomalii. Była to subtelna interferencja, ale wyraźnie odczuwalna dla każdego z jej gatunku. Pochodziła z miejsca oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów od jej obecnej lokalizacji.
Podniosła wzrok na niebo, myśląc o tym, co mogło powodować to zakłócenie. Wiedziała, że nie była to rzecz, którą mogła zignorować. Dotknęła multikomunikatora, by wywołać jego holograficzny interfejs. Przystąpiła do analizy, wyświetlając na ekranie mapę okolicy i oznaczając miejsce, z którego pochodziło zakłócenie. W miarę jak ekran przedstawiał dane, Maura wyczuwała narastający sygnał, który z każdą chwilą stawał się bardziej wyraźny. Po chwili zakończył analizę, pokazując dokładną lokalizację anomalii. Powoli opadła na ziemię, a jej umysł był pełen pytań. Wracając do domu, wciąż myślała o impulsie, który wyczuła, starając się zrozumieć jego naturę.
Kiedy weszła do środka, szybko podeszła do komputera, dostosowując rozmiar i zachowanie holomonitora. Dotknęła panelu kontrolnego, a przed nią wyświetliła się trójwymiarowa mapa Veridii. Przez chwilę wpatrywała się w nią, a potem wprowadziła współrzędne, które uzyskała wcześniej.
Mapa powiększyła się, pokazując region na południe od jej miasta. Było to miejsce, które Maura znała tylko z map, nigdy tam nie była, ponieważ nie było tam żadnych osad ani zasiedlonych obszarów.
Jej palce przesunęły się po interfejsie, a komputer zaczął skanować ten obszar pod kątem anomalii energetycznych i technologicznych. Po kilku sekundach wyświetliły się wyniki: potężne, choć niestabilne źródło energii było skoncentrowane w jednym miejscu. Charakterystyka nie przypominała niczego, co znała.
– Przekaż dane do archiwum i zabezpiecz. – Asystent odpowiedział cichym sygnałem potwierdzenia. Maura wiedziała, że Northian, mimo późnej pory, będzie gotowy na natychmiastowe działanie. Znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że takie anomalie budziły w nim równie wielką ciekawość, co w niej samej.
Kilka minut później, Northian pojawił się przed nią w postaci holograficznej projekcji. Jego wyraz twarzy zdradzał zainteresowanie i lekki niepokój.
– Co się dzieje? Podobno natrafiłaś na coś niezwykłego – zapytał.
– Znalazłam niestabilne źródło energii na południe od miasta. Charakterystyka tego zakłócenia jest… nietypowa. Nie przypomina niczego, co znamy. Podejrzewam, że może to być związane z niedawnymi wydarzeniami. – wyjaśniła, jednocześnie przesyłając mu wszystkie dane.
Northian przeanalizował je szybko, a jego oczy rozszerzyły się z zaskoczenia.
– Potrzebujemy większego zespołu, by to zbadać. Czy powinniśmy zawiadomić Radę Centralną? – zapytał, z wyraźną troską w głosie.
Maura zastanowiła się przez chwilę. Z jednej strony, Rada Centralna mogła przydzielić dodatkowe zasoby i wsparcie, ale z drugiej – rozgłos mógł sprowadzić na nich niechcianą uwagę innych, którzy niekoniecznie mieliby najlepsze intencje.
– Jeszcze nie. Jeśli okaże się, że rzeczywiście mamy do czynienia z czymś poza naszym zrozumieniem, wtedy ich poinformujemy – zdecydowała.
– Zgadzam się. Zbiorę zespół i przygotuję sprzęt. Spotkajmy się w hangarze za pół godziny – odpowiedział Northian, po czym jego projekcja zniknęła.
Maura wstała od biurka, czując mieszankę podekscytowania i niepokoju. Zanim opuściła swoje mieszkanie, spojrzała na Tirę, która wciąż krążyła wokół niej z wyraźnym zainteresowaniem.
W hangarze panował – z pozoru – porządek, ale aura napięcia unosiła się w powietrzu niczym niewidzialna mgła. Metaliczne odgłosy narzędzi i ciche brzęczenie maszyn wypełniały przestrzeń, gdy technicy z precyzją pracowali nad ostatnimi przygotowaniami statku. Ich ruchy były szybkie i mechaniczne, jakby pośpiech był teraz ich jedynym sprzymierzeńcem. Światła na panelach kontrolnych pulsowały w równym rytmie, odbijając się od ścian pomieszczenia o stalowych, surowych barwach.
W centrum tego chaosu Northian stał otoczony grupą Veridian, wyraźnie zaabsorbowany dyskusją. Jego sylwetka, zwykle opanowana i niewzruszona, zdradzała pewne napięcie – gesty rąk były bardziej dynamiczne, a ton głosu nieco podniesiony. Zbierał raporty od członków zespołu, jego wzrok co chwilę przeskakiwał między twarzami rozmówców a holograficznymi ekranami, na których pojawiały się dane dotyczące anomalii energetycznej i kontroli technicznej statku przed lotem.
Gdy Maura weszła do hangaru, natychmiast zauważyła subtelne zmiany w zachowaniu obecnych. Rozmowy były krótkie, urywane, jakby każdy próbował ukryć swoje emocje pod maską profesjonalizmu. Kilku techników spojrzało na nią z ukosa, ich wzrok szybko uciekł, gdy tylko się zbliżyła. Atmosfera była ciężka – coś wisiało w powietrzu, choć nikt nie mówił tego głośno.
– Jesteśmy gotowi. Statek przygotowany, a zespół zna swoje zadania – Northian podszedł do niej, przerywając rozmowę z jednym z techników.
– Dobrze. Sprawdzimy tę anomalię z bliska. Jeśli coś nam zagraża, musimy być przygotowani – powiedziała Maura, patrząc na członków zespołu.
Chwilę później, zespół znajdował się już na pokładzie statku, który płynnie uniósł się nad ziemię, kierując się na południe. Przestrzeń wokół nich rozciągała się w nieskończoność, a odległe góry zaczynały wyłaniać się zza horyzontu. W miarę zbliżania się do celu, Maura czuła narastające napięcie. Nie wiedziała, co znajdą na miejscu, ale była pewna, że wszyscy muszą zachować ostrożność.
Krajobraz wokół nich stawał się coraz bardziej surowy, a ziemia zaczynała delikatnie drgać, jakby reagując na potężne siły drzemiące w tej okolicy. Nagle, zza horyzontu wyłonił się wrak, którego konstrukcja wskazywała na zaawansowaną technologię. Smukły, aerodynamiczny statek wykonany z nieznanego materiału, teraz leżał pokryty kurzem i osmolony od wybuchów. Był niemal całkowicie zniszczony, ale mimo to jego rdzeń energetyczny, znajdujący się w centrum wraku, pulsował delikatnym, ale niestabilnym światłem, rzucając migotliwe cienie na skały wokół.
– To musi być źródło tej anomalii – stwierdził Northian, patrząc na rozbłyski.
– Bądźcie ostrożni, nie wiemy, z czym mamy do czynienia – powiedziała Maura, po czym ruszyła naprzód, skanując teren.
Northian skinął głową. – Energia napędu tego statku jest niestabilna. Może eksplodować w każdej chwili.
Maura zgodziła się z jego oceną. – Zabezpieczcie obszar. Znajdźcie ładunek i upewnijcie się, że jest bezpieczny do transportu.
Zespół natychmiast przystąpił do działania, przeszukując wnętrze wraku. Wkrótce jeden z nich, pochylony nad jednym z paneli, zawołał:
– Znalazłem coś! – krzyknął, wskazując na metaliczny pojemnik, który znajdował się w jednej z ładowni. Jego powierzchnia była pokryta skomplikowanymi wzorami, a wokół niego unosiła się delikatna aura energetyczna, wskazująca na niezwykłe właściwości.
– Uważajcie przy przenoszeniu. Nawet najmniejsza iskra może doprowadzić do katastrofy – ostrzegła, obserwując, jak technicy ostrożnie zabezpieczają pojemnik i przygotowują go do transportu na statek.
Jednak zanim zdążyli zakończyć procedurę, jeden z członków zespołu zauważył coś jeszcze. Na skraju wraku, w półmroku, leżała postać. Jej skóra miała delikatny, metaliczny połysk, który odbijał resztki światła emitowanego przez rdzeń statku. Mimo poważnych obrażeń, postać nadal emanowała subtelną, ale zauważalną energią, która pulsowała w rytm nieregularnych oddechów.
Maura kucnęła obok rannego, starając się ocenić jego stan. Jego rysy były wyraziste, z dużymi oczami, które choć zamknięte, emanowały słabym, migotliwym światłem. Delikatne wypustki na głowie, biegnące od czoła do karku, ledwie pulsowały, jakby wskazując na głębokie wyczerpanie.
Ręce i nogi były długie i smukłe, a na końcach palców znajdowały się drobne, fluorescencyjne linie, które służyły jako kanały energetyczne. Nawet w stanie nieprzytomności, te linie delikatnie migotały, jakby próbując przyciągnąć energię z otoczenia, by podtrzymać życie.
– To jeden z Eneristhi – powiedziała Maura, rozpoznając gatunek, o którym krążyły legendy i raporty. – Oni są znani ze swojej zdolności manipulowania energią.
Wiedziała, że nie mają dużo czasu. Energia rdzenia mogła w każdej chwili wymknąć się spod kontroli, a ta istota była na granicy życia i śmierci.
– Musimy go natychmiast ewakuować – zarządziła, przywołując medyczne nosze antygrawitacyjne. Technicy szybko i ostrożnie przenieśli nieznajomego na nosze, podczas gdy Maura starała się stabilizować jego stan, używając przenośnego generatora pola energetycznego.
– Co z minerałem? – zapytał Northian, wskazując na wnętrze wraku.
– Musimy go zabezpieczyć. – odpowiedziała Maura, wciąż koncentrując się na ustabilizowaniu stanu rannego.
Maura, widząc jak tajemnicza istota zaczyna odzyskiwać przytomność dzięki działaniom generatora, poczuła nagłe przypływ nadziei. Eneristhi powoli otworzył oczy, które rozbłysły migotliwym, intensywnym światłem. Jego wzrok był zamglony, ale wkrótce skoncentrował się na niej. Widział, że jest otoczony przez obcych, ale zamiast strachu, w jego spojrzeniu pojawiła się wdzięczność. Próbował poruszyć się, ale jego ciało było wyraźnie wyczerpane. Maura delikatnie przytrzymała go, gestem wskazując, że nie musi się spieszyć.
– Rdzeń… – wyszeptał, jego głos był słaby, ale stanowczy. – Musimy go ustabilizować… Inaczej eksploduje. Zniszczenia mogą objąć nawet kilka tysięcy kilometrów.
Maura zrozumiała powagę sytuacji. Choć nie znała szczegółów technologii, którą się posługiwał, wiedziała, że musi mu zaufać.
– Pomożemy ci – odpowiedziała cicho. – Co musimy zrobić?
Nieznajomy skinął głową, z wdzięcznością przyjmując pomoc. Z widocznym wysiłkiem uniósł rękę, a linie energetyczne na jego palcach zaczęły delikatnie rozbłyskiwać, po chwili koncentracji pulsacje zaczęły emitować ciepłe, stabilizujące światło.
– Muszę przenieść tę energię do rdzenia, ale potrzebuję wsparcia… – mówił z trudem.
Maura natychmiast przywołała jednego z techników z przenośnym generatorem energetycznym. Nieznajomy wskazał miejsce, gdzie potrzebna była dodatkowa stabilizacja. Kiedy generator został ustawiony, Maura i technicy pomogli mu skierować energię w odpowiednie miejsce.
Z każdym kolejnym impulsem, który emitował nieznajomy, rdzeń statku zaczął się stabilizować. Chaotyczne migotanie stopniowo ustępowało miejsca bardziej regularnym, spokojnym pulsacjom. Maura, obserwując, jak rdzeń zaczyna reagować na jego działania, czuła narastające napięcie.
Nagle, cały wrak statku wydał niski, wibrujący dźwięk, a rdzeń zaczął powoli wygasać, aż w końcu jego światło zmalało do spokojnego, stabilnego pulsowania. Chaotyczne rozbłyski zniknęły, a atmosfera wokół statku uspokoiła się.
Nieznajomy próbował uśmiechnąć się, ale wyczerpanie było zbyt silne. – Teraz mogę odpocząć… – powiedział z trudem, zanim znów zamknął oczy, tym razem pozwalając sobie na regenerację.
Maura poczuła, jak napięcie w jej ciele zaczyna ustępować. Spojrzała na Northiana, który z ulgą przyglądał się wygaszającemu się rdzeniowi statku.
– Przeżyliśmy to dzięki niemu – powiedział, nie kryjąc uznania dla umiejętności tajemniczej istoty.
– I musimy teraz zrobić wszystko, żeby pomóc mu wrócić do zdrowia. Ma w sobie ogromną wiedzę i moc, która w naszym świecie dla niektórych wydaje się abstrakcją. – odpowiedziała, spoglądając na nieznajomego, który teraz spał spokojnie, wyczerpany po tym, co właśnie zrobił.
Kilka minut później jeden z techników, pochylony nad panelem kontrolnym, wydał z siebie cichy, zduszony dźwięk, który przykuł uwagę Northiana. Podszedł do technika, który wskazał na ekran.
– Coś znalazłeś? – zapytał, nachylając się, aby lepiej zobaczyć to, co poruszyło technika.
– Analiza szczątków kadłuba pokazuje, że statek nie został uszkodzony w wyniku awarii czy kolizji… Został zestrzelony. A to… – technik przerwał, próbując zebrać myśli – to ślady po pociskach energetycznych. Dokładniej rzecz biorąc, to pociski wystrzelone przez systemy obronne Dragtelii.
Northian zamarł na chwilę, przetwarzając te informacje. Spojrzał na monitor, gdzie szczegółowa analiza potwierdzała to, co mówił technik. Rozpoznawalne ślady energetyczne, charakterystyczne dla technologii obronnych Dragtelii, były wyraźnie widoczne na uszkodzonej powierzchni kadłuba.
– To nie może być przypadek – powiedział cicho, bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego. – Najpierw statek z Ziemi, teraz ten…
Wiedząc, że to odkrycie ma ogromne znaczenie, Northian natychmiast nawiązał połączenie z przełożoną.
Maura stała obok wraku statku, pilnując stanu nieznajomego i obserwując, jak zespół techników intensywnie pracuje nad zabezpieczeniem miejsca. Powietrze wokół było gęste od resztek energii, które emanowały z uszkodzonego pojazdu. Nagle poczuła delikatne mrowienie w głowie – sygnał, że ktoś nawiązuje z nią kontakt telepatyczny. Wyraziła zgodę na przekaz jego nadawcy.
– Stoisz zbyt daleko, więc nie będę krzyczał. Muszę ci coś pokazać. – usłyszała w myślach głos Northiana, który zawsze brzmiał wyraźnie i spokojnie, ale teraz wyczuwała w nim niepokój.
– Coś się stało? – odpowiedziała natychmiast, koncentrując myśli na przekazie, aby telepatyczne połączenie było jak najczystsze.
– Analiza uszkodzeń na wraku statku właśnie się zakończyła. Przeprowadziliśmy szczegółową kontrolę i odkryliśmy, że statek został zestrzelony przez dragteliańskie systemy obronne.
– Jesteś pewien? – zapytała, starając się ukryć szok, który w niej narastał.
– Absolutnie pewien. To te same systemy obronne, które wcześniej zestrzeliły statek z Ziemi. Wygląda na to, że są ustawione na tryb automatyczny, który uznaje każdy nieznany obiekt za zagrożenie i natychmiast go eliminuje – wyjaśnił Northian, przekazując jej wizualizacje wyników analiz, szczegółowe dane pokazujące ślady energetyczne.
– Muszę natychmiast skontaktować się z Zendarem – pomyślała, pozwalając, by jej decyzja przepłynęła przez telepatyczne połączenie z Northianem. – Jeśli te systemy zestrzeliły sojuszniczy statek, to oznacza, że coś poszło nie tak.
Northian zgodził się bez wahania. – Przygotuję pełny raport i prześlę go bezpośrednio do Zendara.
Po powrocie do Centrum Badawczego technicy natychmiast przystąpili do działania. Minerał, starannie zabezpieczony w metalicznym pojemniku, został przeniesiony do jednego z najściślej chronionych laboratoriów. Jego niezwykłe właściwości energetyczne były zauważalne – nawet w zamkniętym pojemniku jego subtelne, ale wyczuwalne pole wpływało na otoczenie. Specjaliści zajmujący się analizą materiałów mieli przed sobą nie lada wyzwanie, próbując zrozumieć naturę tego niezwykłego surowca.
Tymczasem Maura osobiście nadzorowała przeniesienie przedstawiciela fascynującego ją gatunku do specjalnie przygotowanej sali medycznej. Wiedziała, że przeżył wyłącznie dzięki swoim zdolnościom, ale miała nadzieję, że zaawansowana technologia Centrum, w połączeniu z jego naturalnymi zdolnościami regeneracyjnymi, pomoże mu dojść do siebie. Na łóżku otoczonym polami stabilizacyjnymi, Eneristhi powoli zbierał siły, podłączony do urządzeń monitorujących jego stan.
Maura już miała udać się do laboratorium, aby przejrzeć wstępne analizy minerału, gdy nagle jej multikomunikator wydał cichy dźwięk. Na ekranie pojawiła się holograficzna postać Myśliciela Zendara. Jego postawa była, jak zawsze pełna godności, ale Maura zauważyła napięcie w jego oczach.
– Maura, cieszę się, że udało wam się bezpiecznie wrócić. Z informacji, które otrzymałem, wynika, że odzyskaliście minerał – zaczął Zendar, a jego głos był spokojny, choć podszyty niecierpliwością.
– Tak, Myślicielu, minerał został zabezpieczony i znajduje się pod ścisłą ochroną w naszym Centrum Badawczym. Przeprowadzamy obecnie wstępne analizy, aby zrozumieć jego pełne właściwości – odpowiedziała Maura, starając się zachować formalny ton, mimo że czuła, że rozmowa może być trudniejsza niż przypuszczała.
Zendar skinął głową, ale jego twarz pozostała nieprzenikniona. – Doskonale, Maura. Jednak minerał ten jest niezwykle istotny dla bezpieczeństwa Dragtelii. Nalegam na jego natychmiastowy transport na moją planetę. To jeden z najważniejszych elementów w naszych przygotowaniach obronnych. Bez niego ryzykujemy naszą przyszłość.
– Proszę, daj nam trochę czasu na dokładne zbadanie jego właściwości. Chcę mieć pewność, że jego transport i ewentualne użycie będzie bezpieczne – odpowiedziała Maura, starając się znaleźć kompromis.
Zendar przez chwilę milczał, jakby rozważał jej słowa. Jego twarz nie zdradzała emocji, ale Maura wyczuła, że nie jest zadowolony z opóźnienia.
– Dragtelia nie może sobie pozwolić na zwłokę. Oczekuję, że dołożysz wszelkich starań, aby przyspieszyć te badania. Minerał musi trafić do nas jak najszybciej – jego ton był nieco bardziej stanowczy, choć wciąż uprzejmy.
– Musisz mi zaufać. Chcemy wszyscy tego samego – zapewnienia bezpieczeństwa – odpowiedziała Maura, starając się, aby jej głos był spokojny i przekonujący.
Zendar skinął głową. – Oczekuję raportu w ciągu najbliższych godzin.
W półmroku ambulatorium panowała cisza, wypełniona jedynie cichym brzęczeniem zaawansowanej aparatury monitorującej stan tajemniczego przybysza. Maura czuwała obok jego łóżka, przeglądając raporty z wstępnych badań nad minerałem. Nagle zauważyła, że nieznajomy zaczyna się poruszać, a jego oczy powoli otwierają się, promieniując migotliwym blaskiem.
– Witaj – powiedziała Maura łagodnym głosem. – Jesteś w Centrum Badawczym na Veridii. Zabezpieczyliśmy ciebie i ładunek.
Aeuron skierował wzrok na Maurę, próbując zorientować się w sytuacji. Przez chwilę milczał, jakby zbierając myśli, a potem przemówił z wyraźnym zmęczeniem.
– Moje imię to Aeuron, przedstawiciel rasy Eneristhi – powiedział spokojnie, choć jego głos zdradzał zmartwienie.
Maura skinęła głową. – A moje imię to Maura. Wraz z moim zespołem znalazłam cię przy wraku twojego statku. Przewoziłeś niezwykły minerał. Myśliciel Zendar skontaktował się ze mną, chcąc go natychmiast odzyskać. Mówi, że to kluczowy element w przygotowaniach obronnych Dragtelii.
– Minerał, który przewoziłem, to Lumirium – zaczął Aeuron. – Pochodzi z mojej planety. Jest niezwykle potężny, ale jednocześnie niestabilny, jeśli nie jest właściwie kontrolowany. Dragtelianie są naszymi sojusznikami. Uczymy ich, jak posługiwać się Lumirium, aby mogli obronić się przed nadchodzącą wojną.
– Teraz rozumiem, dlaczego Zendar jest tak zdesperowany. – powiedziała w końcu Maura, przerywając ciszę.
Aeuron spojrzał na nią z wdzięcznością, ale także z powagą. – Dragtelia potrzebuje Lumirium, ale musi być używane z największą ostrożnością. Jeśli wpadnie w niepowołane ręce, może stać się zagrożeniem dla nas wszystkich.
Maura wzięła głęboki oddech, starając się zapanować nad emocjami. – Muszę przekazać mu twoje słowa. Ale zanim to zrobię, muszę mieć pewność, że wszystko jest pod kontrolą. Twoja wiedza jest nieoceniona, ale potrzebujesz odpoczynku.
Aeuron przytaknął, zamykając oczy. – Dziękuję, Maura. Wiem, że podjęcie właściwej decyzji nie jest łatwe, ale razem możemy zapewnić bezpieczeństwo Dragtelii i Veridii.
– Maura, jak idą postępy? – zapytał Zendar, a w jego głosie słychać było napięcie.
Maura spojrzała na Aeurona, który powoli podnosił się na łóżku medycznym, wspierając się na poduszkach.
– Myślicielu, mamy poważny problem – zaczęła Maura. – Minerał jest zabezpieczony, ale statek został zestrzelony przez wasze systemy obronne. Podobnie jak wcześniej statek pochodzący z Ziemi.
Zendar zamarł na moment, przetwarzając jej słowa. W jego oczach pojawiło się zrozumienie, a zaraz potem gniew.
– Zestrzelony przez nasze systemy obronne? – powtórzył z niedowierzaniem. – Maura, czy jesteś pewna?
Aeuron, widząc zamieszanie, podniósł głowę, zbierając siły, by mówić. – To prawda, Myślicielu. Przewoziłem Lumirium zgodnie z ustaleniami, aby pomóc wam przygotować się do obrony. Ale obrona planety zareagowała agresywnie i zestrzeliła mój statek. Nie jestem pierwszym, którego spotkał ten los.
Zendar był wyraźnie zaniepokojony. – Aeuron, nie mieliśmy pojęcia, że statek należy do was. Systemy obronne były ustawione na najwyższy poziom bezpieczeństwa ze względu na zagrożenie ze strony wroga. Przykro mi, że doszło do tak tragicznej pomyłki.
Maura wtrąciła się, chcąc jak najszybciej skierować rozmowę na tory działania. – Myślicielu, teraz najważniejsze jest, byśmy pracowali razem. Musimy przeprowadzić badania nad Lumirium tutaj, na Veridii, gdzie Aeuron będzie mógł nadzorować ich przebieg. Tylko wtedy będziemy pewni, że transport tego minerału na Dragtelię nie będzie stanowił zagrożenia.
Zendar przytaknął powoli, jego twarz była nadal napięta. – Masz rację, Maura. Zróbcie, co konieczne, aby Lumirium było bezpieczne. Potrzebujemy tego minerału, ale nie możemy ryzykować kolejnych tragedii. Aeuron, twoja wiedza będzie nieoceniona. Oczekuję pełnego raportu z badań w najkrótszym możliwym czasie.
– Oczywiście, Myślicielu – odpowiedziała Maura, po czym hologram Zendara zniknął, a Maura poczuła, jak napięcie nieco opada. Spojrzała na Aeurona, który wyglądał na wyczerpanego, ale spokojniejszego. Jego oczy były pełne determinacji i wewnętrznej energii. Gdy poczuł, że Maura jest blisko, spojrzał na nią i lekko skinął głową.
– Maura… – zaczął Aeuron, jego głos był słaby, ale wyraźnie pełen stanowczości. – Muszę udać się do miejsca, w którym przechowujecie Lumirium. Potrzebuję jego energii, aby w pełni odzyskać siły, a także przygotować je do bezpiecznego transportu.
Maura rozumiała, że Aeuron wiedział, co robi. Jego wiedza była bezcenna, a ona sama nie miała powodów, by mu nie ufać. Skinęła głową, gotowa towarzyszyć mu w tej delikatnej operacji.
– Pomogę ci – odpowiedziała, podchodząc bliżej. – Przejdziemy tam razem.
Próbował się podnieść, ale jego ciało wciąż było słabe. Szybko wsparła go, pomagając mu wstać z łóżka. Ich krok był powolny, ale pewny, a Maura czuła, jak Aeuron koncentruje swoje myśli i siły na nadchodzącym zadaniu.
Wkrótce dotarli do laboratorium, gdzie Lumirium było przechowywane w specjalnie zabezpieczonym pojemniku. Pomieszczenie było wypełnione zaawansowaną technologią, a kilka holograficznych wyświetlaczy pokazywało dane na temat stabilności minerału. Gdy weszli, technicy natychmiast zwrócili na nich uwagę, niektórzy z nich byli lekko zdziwieni widokiem Aeurona, który jeszcze przed chwilą był ledwo przytomny.
Przestrzeń była podzielona na kilka stref, z różnorodnymi urządzeniami analizującymi właściwości Lumirium. Zespół badaczy i techników pracował w pełnym skupieniu, każdy przy swoim stanowisku, monitorując dane i reagując na najdrobniejsze zmiany w parametrach.
– Maura, właśnie zaczęliśmy analizę składu chemicznego – poinformował ją Northian, podchodząc do niej z tabletem pełnym danych. – Pierwsze wyniki są… fascynujące. To materiał o niezwykle wysokiej gęstości energetycznej. Ale musimy być ostrożni, jego stabilność jest… – zawahał się, szukając odpowiedniego słowa – delikatna.
Maura skinęła głową i wskazała na stół roboczy, na którym spoczywał pojemnik z Lumirium, otoczony polem ochronnym. Kilka robotów laboratoryjnych precyzyjnie wykonywało swoje zadania, manipulując próbkami minerału, które były badane w komorach próżniowych i pod różnymi spektrometrami.
– Właśnie dlatego musimy postępować z najwyższą ostrożnością – zaczęła, podchodząc bliżej do zespołu. – Właśnie rozmawiałam z pilotem, który przewoził ten minerał. Dowiedziałam się od niego, że Lumirium pochodzi z jego planety i jest wykorzystywane m.in. do produkcji zaawansowanej broni energetycznej, która ma znaczenie w obronie Dragtelii.
W laboratorium zapanowała cisza, gdy wszyscy skierowali wzrok na Maurę, przetwarzając jej słowa.
– Co więcej – kontynuowała – Aeuron podkreślił, że jego kontrola wymaga specjalistycznej wiedzy i doświadczenia. Każdy błąd może spowodować katastrofę. Dlatego musimy być niezwykle ostrożni w badaniach i przygotowaniach.
Northian skinął głową, a jego wyraz twarzy stał się jeszcze bardziej skupiony. – Rozumiem. Będziemy monitorować każde nawet najmniejsze odchylenie w parametrach. Mam też nadzieję, że dane, które teraz zbieramy, pozwolą nam lepiej zrozumieć, jak ten minerał reaguje na różne warunki środowiskowe.
Maura podeszła do głównego terminala, na którym wyświetlały się dane w czasie rzeczywistym. Wykresy energetyczne, widma absorpcji i inne skomplikowane parametry były stale aktualizowane. Wzięła głęboki oddech, zdając sobie sprawę, że każda decyzja, którą teraz podejmą, może mieć dalekosiężne konsekwencje.
– Proszę, otwórzcie pojemnik – zwrócił się do nich Aeuron, a jego głos, choć wciąż słaby, zabrzmiał z nieoczekiwaną siłą. – Muszę się połączyć z Lumirium, aby odzyskać energię i przygotować go do transportu.
Maura spojrzała na techników i skinęła głową, dając im znak, by wykonali polecenie. Aeuron zbliżył się do minerału, a jego dłoń zaczęła subtelnie drżeć, gdy wyciągnął ją w kierunku Lumirium.
– Ten minerał jest częścią nas – wyjaśnił Aeuron, skupiając się na stabilizacji minerału. – Energia, którą emituje, jest zgodna z naszą naturą. Potrafię go przekształcić i kontrolować, co pozwala mi nie tylko odzyskać siły, ale także przygotować go do bezpiecznego transportu.
Maura obserwowała, jak Aeuron skupia energię Lumirium w swojej dłoni. Blask minerału zaczął pulsować w odpowiedzi na jego działania, a pole ochronne wokół pojemnika zaczęło delikatnie drżeć. Przymknął oczy, koncentrując się na procesie.
– Muszę zharmonizować energię Lumirium z moją własną – powiedział po chwili. – Gdy to zrobię, będę mógł w pełni zregenerować swoje siły, a także upewnić się, że minerał jest stabilny i gotowy do transportu.
Maura kiwnęła głową, rozumiejąc wagę tego, co się teraz działo. Upewniła się, że wszystkie systemy w laboratorium są stabilne i że żadne zakłócenia nie wpłyną na proces, który właśnie przeprowadzał. Po kilku minutach intensywnej pracy, blask Lumirium zaczął się stabilizować, a chaotyczne pulsacje ustąpiły miejsca regularnym, spokojnym rozbłyskom. Energia minerału zlała się z tą, którą Aeuron emitował, tworząc harmonijną całość. Jego twarz, wcześniej wyrażająca wyczerpanie, teraz promieniała zdrowiem i siłą.
– Lumirium jest teraz gotowe do transportu. Zdołałem również odzyskać siły, dzięki czemu mogę dalej pomagać w przygotowaniach. Zostawię wam kilka próbek do badań, a gdybyście potrzebowali go więcej… – Aeuron dotknął palcem multikomunikatora Maury, zapisując w nim swoje dane kontaktowe.
– Twój statek jest w bardzo złym stanie, Aeuron – Maura zmieniła temat, nie chcąc ukrywać prawdy. – Zespół techników intensywnie pracuje nad oceną zakresu uszkodzeń i możliwych napraw, ale nie mogę obiecać, że uda nam się go w pełni naprawić w krótkim czasie.
Aeuron milczał przez chwilę, przetwarzając jej słowa.
– Rozumiem – odpowiedział po chwili, a jego głos zdradzał troskę. – Mój statek nie jest zwykłym pojazdem. Jest nasycony tą samą energią, co Lumirium, co czyni go wyjątkowym.
– Zdaję sobie z tego sprawę. Przekażę zespołowi, że naprawa twojego pojazdu jest naszym priorytetem. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby go przywrócić do pełnej sprawności.
Aeuron, słysząc jej odpowiedź o stanie statku, zamyślił się na chwilę. Chociaż był zaniepokojony, że naprawa jego pojazdu może potrwać zbyt długo, miał w zanadrzu inne rozwiązanie. Delikatnie sięgnął do niewielkiej kieszeni na swoim uniformie i wyciągnął z niej małe urządzenie. Przypominało ono niewielki, gładki kamień, który pulsował delikatnym światłem.
Maura przyglądała się z zainteresowaniem, gdy jego palce przesunęły się po powierzchni, aktywując niewidoczny panel dotykowy. Po chwili urządzenie zaczęło emitować niskie, wibrujące dźwięki, a jego światło przybrało bardziej intensywny, regularny puls.
– To urządzenie służy do komunikacji na dalekie odległości i ma możliwość przywołania drugiego statku z mojej planety. Właśnie wysłałem sygnał. Za kilkanaście godzin przybędzie następny transport. – powiedział Aeuron, podnosząc na nią wzrok.
Maura kiwnęła głową. – To nam daje dodatkowy czas na przygotowanie minerału do transportu. Skontaktuję się z zespołem i zorganizuję wszystko, abyśmy byli przygotowani na przybycie nowego statku.
Aeuron, choć wyraźnie zmęczony, poczuł się pewniej, wiedząc, że sytuacja jest pod kontrolą. – Doceniam twoją pomoc i szczerze za nią dziękuję.
– Pracujemy nad tym razem – odpowiedziała Maura z uśmiechem. – Zadbamy o to, żeby Lumirium dotarło na Dragtelię bezpiecznie i na czas.
Xelara, kobieta Aeurona, siedziała w ich domu na Enerii, otoczona łagodnym blaskiem kryształowych wypustek zdobiących sufit i ściany. budynek, jak większość konstrukcji na tej planecie, zdawał się organicznie wyrastać z ziemi, jakby był częścią żyjącej struktury. Zewnętrzne ściany pulsowały delikatnym, migotliwym światłem, które synchronizowało się z energetycznym rytmem otoczenia, a wewnątrz panował spokój. Powietrze pachniało subtelną mieszanką mineralnych aromatów i słodkiej woni kwiatów, które porastały okoliczne równiny.
Usiadła w głębokim, przypominającym liść fotelu, którego powierzchnia dostosowywała się do kształtu jej ciała. W dłoni trzymała kryształowy kubek z naparem, którego złocisty kolor zmieniał się, gdy delikatnie unosiła go do ust. Jej dłonie były smukłe, niemal przejrzyste w świetle domowego oświetlenia. Wokół niej unosiły się holograficzne ekrany, wyświetlające dane dotyczące ostatnich badań energetycznych i relacji między Enerią a innymi planetami.
Gdy w powietrzu rozbrzmiał delikatny, pulsujący dźwięk, Xelara natychmiast skupiła się na źródle sygnału. Jednym gestem otworzyła panel komunikacyjny, a przed nią pojawiła się migocząca, znajoma sygnatura Aeurona. Sygnał był krótki, prosty, ale jednoznaczny – wezwanie zapasowego statku z Veridii.
Jej twarz, choć spokojna, zdradziła cień niepokoju. Uniosła się lekko z fotela, jej kryształowe wypustki na głowie pulsowały rytmicznie w odcieniach niebieskiego i białego, odzwierciedlając jej skupienie. Wiedziała, że jeśli Aeuron aktywował awaryjne połączenie, sytuacja musiała być poważna.
— Co się dzieje, Aeuron? – wyszeptała do siebie. Szybkim gestem otworzyła okno komunikacyjne do centralnej sieci zarządzania transportem. Jej holograficzny panel rozświetlił się szczegółowymi danymii. Po kilku sekundach odnalazła to, czego szukała – zapasowy statek międzygwiezdny, zdolny do szybkiego lotu. Znajdował się w pobliskim hangarze, ukrytym pod kryształową równiną, niedaleko jej domu. Przesunęła palcami po panelu, przesyłając specyficzne instrukcje i koordynaty. Gdy potwierdziła decyzję, hologram statku rozbłysnął na ekranie, pokazując jego status. przystanęła na chwilę, zamykając oczy. Jej myśli skierowały się ku Aeuronowi. Przekazała mu uspokajający impuls, rodzaj zapewnienia, że pomoc jest już w drodze.
Chwilę później statek uniósł się bezszelestnie, jakby był częścią samej atmosfery. Jego napęd, korzystający z czystej energii Lumirium, rozświetlił się jasnym światłem, po czym pojazd zniknął w przestrzeni, kierując się na Veridię.
Eneria była planetą, na której każdy element krajobrazu współgrał z harmonią energetyczną jej mieszkańców. Równiny zdobiły kryształy o różnych kształtach i rozmiarach, których powierzchnie odbijały światło dwóch słońc w feerii barw. W nocy te same kryształy emitowały subtelną poświatę, rozświetlając krajobraz, jakby planeta nigdy nie zapadała w zupełną ciemność. Atmosfera była gęsta, nasycona Lumirium, co nadawało jej charakterystyczny połysk i głęboką, migotliwą paletę kolorów.
Xelara wstała i podeszła do okna, przez które mogła obserwować horyzont. Widok równin porośniętych kryształami uspokajał ją, ale jej myśli krążyły wokół Aeurona. Powoli odwróciła się, wracając do swojego centrum sterowania. Wiedziała, że zrobiła wszystko, co mogła w tej chwili, ale jej serce wciąż drżało z niepokoju o najbliższą osobę, której los pozostawał w rękach innych.
Nad ranem, w okolicy kompleksu, widać było tylko niewielkie, subtelnie zamaskowane wejścia i systemy wentylacyjne na powierzchni. Centrum samo w sobie było ukryte przed wzrokiem postronnych, stanowiąc prawdziwą twierdzę technologii. Mimo że znajdowało się pod ziemią, delikatne drżenie gruntu i niskie, wibrujące dźwięki dotarły do osób wewnątrz. To mogło oznaczać tylko jedno: zapasowy statek Aeurona właśnie przybył z Enerii.
W jednym z głównych tuneli prowadzących w górę, znajdowało się specjalne wyjście, które teraz zaczęło otwierać się, ukazując ukryty szyb prowadzący na zewnątrz. Maura i Aeuron, poruszając się szybko przez korytarze Centrum, dotarli do windy, która w kilka sekund wyniosła ich na powierzchnię, gdzie znajdowała się platforma startowa.
Gdy dotarli na miejsce, ich oczom ukazał się majestatyczny statek, lądujący tuż przy jednym z głównych wejść do Centrum Badawczego. Jego gładkie, metaliczne powierzchnie lśniły w świetle poranka, a delikatne linie energetyczne na kadłubie pulsowały spokojnym blaskiem. Konstrukcja była opływowa, z wyraźnie zarysowanym centralnym rdzeniem energetycznym, który teraz uspokajał się po lądowaniu.
Wysuwana rampa z ostrym, białym światłem powoli opuściła się na ziemię, zapraszając Aeurona do wnętrza pojazdu.
– To mój statek transportowy – powiedział Aeuron, patrząc na pojazd z wyraźną ulgą. – Został zaprojektowany specjalnie do przewozu Lumirium i jest w pełni przystosowany do jego bezpiecznego transportu.
Maura spojrzała na niego, podziwiając zewnętrze statku. – To wspaniały pojazd, Aeuron. Teraz możemy być pewni, że Lumirium dotrze na Dragtelię bezpiecznie.
Aeuron skinął głową. – Ten statek to jeden z najszybszych, jakie posiadamy. Rdzeń mojego pomysłu zasilany jest Lumirium, co daje mu nie tylko niesamowitą moc, ale także stabilność, której potrzebujemy podczas podróży.
Maura obserwowała, jak Aeuron przygotowuje się do wejścia na pokład. – Jesteś pewien, że nie potrzebujesz żadnej dodatkowej pomocy? – zapytała z troską.
– Dzięki waszej pomocy odzyskałem siły, Lumirium jest stabilne, a mój statek gotowy do lotu. To wystarczy. – Aeuron uśmiechnął się lekko.
Maura przytaknęła, szanując jego decyzję. – Rozumiem. Życzę ci bezpiecznej podróży, Aeuron. Będziemy w kontakcie, jeśli cokolwiek się wydarzy.
Aeuron, już gotowy do wejścia na pokład swojego statku, nagle zatrzymał się i spojrzał na nią z ciepłym uśmiechem.
– Maura, zanim odlecę… – zaczął, spoglądając na nią z wyraźnym zainteresowaniem. – Czy nie chciałabyś zobaczyć wnętrza statku? Zwłaszcza teraz, gdy umieszczam Lumirium w ładowni. To niecodzienny widok, a ja chętnie pokażę ci, jak wygląda technologia Eneristhi od środka.
Zastanowiła się przez moment, ale szybko skinęła głową. Wiedziała, że taka okazja może się już nie powtórzyć. – Chętnie zobaczę, jak to robisz – odpowiedziała z lekkim uśmiechem. – Jestem ciekawa jak działa technologia twojej rasy.
Weszli na pokład, a delikatne, pulsujące światło wnętrza statku oświetliło im drogę. Wnętrze było przestronne, z opływowymi ścianami i panelami kontrolnymi, które zdawały się reagować na jego obecność. Linia energetyczna, biegnąca przez środek statku, pulsowała spokojnym, harmonijnym blaskiem.
Gdy dotarli do centralnej komory ładunkowej, Maura zauważyła, jak imponująco wyglądała. Była wypełniona zaawansowanymi systemami stabilizacyjnymi, a na środku znajdował się specjalny pojemnik na Lumirium.
Aeuron stanął przed pojemnikiem i uniósł ręce. Jego oczy zalśniły intensywnym blaskiem, a linie energetyczne na jego dłoniach zaczęły się rozświetlać. Delikatnie uniósł Lumirium z zabezpieczonego pojemnika i przeniósł je do specjalnej wnęki w ładowni. Minerał zaczął delikatnie pulsować, a statek zareagował na jego obecność, stabilizując ładunek.
– Lumirium jest teraz w pełni zintegrowane z systemami statku – wyjaśnił Aeuron, kończąc proces. – Każdy fragment energii jest tutaj precyzyjnie kontrolowany, aby zapewnić bezpieczeństwo zarówno ładunku, jak i samego statku.
Maura przyglądała się temu z fascynacją. Widok Lumirium unoszącego się w powietrzu i delikatnie wpasowującego się w miejsce, które wydawało się stworzone specjalnie dla niego, był jednocześnie piękny i niepokojący.
– Wasza technologia jest nie tylko zaawansowana, ale też pięknie zaprojektowana. Cieszę się, że mogłam to zobaczyć na własne oczy. – powiedziała z podziwem.
Aeuron, widząc fascynację w jej oczach, postanowił pokazać jej więcej z wnętrza swojego statku. Z lekkim uśmiechem na twarzy zaprosił ją do dalszej eksploracji.
– Pozwól, że pokażę ci inne części statku – powiedział, prowadząc ją przez wewnętrzne korytarze.
Najpierw skierowali się do głównego mostka, gdzie znajdowały się kontrolki sterowania. Kiedy weszli do środka, Maura z zachwytem przyjrzała się ogromnemu, zakrzywionemu ekranowi, który zajmował całą przednią ścianę. Na ekranie wyświetlały się szczegółowe dane na temat trajektorii lotu, a także wizualizacja przestrzeni kosmicznej wokół statku. Konsola pilota, której powierzchnia była gładka i bez widocznych przycisków, zdawała się reagować na każdy dotyk Aeurona. Pod jego ręką pojawiały się holograficzne panele, które natychmiast reagowały na jego polecenia.
– Wszystko tutaj jest sterowane za pomocą myśli i gestów. Systemy statku są spersonalizowane, by odpowiadać moim potrzebom, co pozwala mi szybko dostosowywać kurs i monitorować stan statku oraz Lumirium w czasie rzeczywistym.
– To imponujące – powiedziała Maura, nie kryjąc podziwu. – Cały statek wydaje się być przedłużeniem ciebie, reaguje na twoje myśli i intencje.
– Dokładnie tak – przytaknął Aeuron. – Staramy się, aby nasze technologie były jak najbardziej zintegrowane z nami samymi. To zapewnia nie tylko wydajność, ale i bezpieczeństwo.
Następnie poprowadził ją do sekcji technicznej, gdzie znajdowały się systemy wsparcia i kontroli statku. Wewnątrz tego pomieszczenia Maura zobaczyła różnorodne moduły energetyczne, które były zasilane Lumirium. Pulsujące linie energetyczne łączyły wszystkie te systemy, prowadząc energię do każdego zakątka statku. Komory były zabezpieczone i monitorowane, a każdy proces był dokładnie kontrolowany.
– To tutaj znajduje się serce statku – powiedział Aeuron, wskazując na centralny moduł energetyczny, który pulsował rytmicznie. – Lumirium zasilające statek jest rozprowadzane po całym pojeździe, zapewniając energię potrzebną do napędu, stabilizacji i obrony. Dzięki temu możemy podróżować na bardzo duże odległości, nie martwiąc się o zasilanie.
Maura zbliżyła się do modułu, czując delikatne ciepło i energię bijącą z jego wnętrza. – Wasze technologie są nie tylko zaawansowane, ale też niezwykle eleganckie – powiedziała z uznaniem. – Wszystko jest przemyślane, zintegrowane i harmonijne.
Aeuron skinął głową, doceniając jej słowa. – To nasza filozofia. Staramy się tworzyć technologie, które nie tylko służą swojemu celowi, ale również współgrają z naszymi potrzebami.
Na koniec zaprowadził ją do sekcji załadunkowej, gdzie znajdowała się specjalna strefa, przystosowana do transportu ładunków wrażliwych, takich jak Lumirium. Pokazał jej systemy stabilizacji, które automatycznie dostosowywały się do warunków lotu, minimalizując ryzyko jakichkolwiek zakłóceń.
– Tutaj Lumirium jest w pełni bezpieczne – wyjaśnił Aeuron, wskazując na komorę, w której spoczywał minerał. – Te systemy nie tylko stabilizują ładunek, ale również monitorują jego stan, reagując natychmiast na jakiekolwiek zmiany.
Gdy zakończyli przegląd statku, Aeuron poprosił ją, aby wrócili do głównego wyjścia. Skinął głową na pożegnanie, po czym ruszył w stronę rampy, która prowadziła na pokład jego statku. Maura obserwowała, jak jego sylwetka znika w świetle, a rampa powoli się zamyka. Po chwili statek zaczął się unosić, emitując ostre, jednostajne światło, które oświetliło okolicę.
Gdy pojazd wzniósł się w powietrze, Maura obserwowała go, aż zniknął na horyzoncie, kierując się w stronę Dragtelii. Wiedziała, że teraz wszystko zależy od nieznajomego przybysza, ale miała pewność, że jego determinacja i zaawansowana technologia, jaką dysponował, zapewnią sukces tej misji.
8 komentarzy do „Epizod 1 – In progress”
Dobre, jakby trochę Kosika, albo Lema przypomina, ale chyba jednak bardziej Kosika.
Będzie kontynuowane. Nie da się jednocześnie pisać i robić korekty. Dlatego "in Progress"
To jest dobre, naprawdę, poza paroma powtórzeniami, nie ma czego się czepiać. Powiem więcej, dawno nie przeczytałam nic tak dobrego na tym portalu.
Dzięki za wyjaśnienie. Nie no, GPT tak ładnie nie pisze 😛
A w sekcji eksperymentalne dlatego, że to no własnie… eksperymentalna twórczość.
Trochę GPT tu było, ale nie od początku do końca. Nie mogłabym z tym dobrze pisać jednak.
Cieeekawe to jest.
Czekam na więcej.
Jak rozumiem to było pisane z pomocą gpt, skoro to jest w experymentach?
Bardzo fajne, ja bym tego tutaj nie publikował. Pracę trzeba monetyzować.