Witam w ten przepiękny, ciepły, jesienny wieczór. 😉
Zrobiłam małe porządki w tym moim malutkim skrawku internetu. Cieszę się z tego, bo w tym miejscu pojawiały się czasem kuriozalne wpisy, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego… Po prostu wyrzucałam niektóre rzeczy na zewnątrz mając wrażenie, że stany, z którymi się mierzyłam będą wtedy łatwiejsze do opanowania. Może po uproszczeniu – w głowie niektóre z nich istotnie – stały się łatwiejsze, ale nie ukrywam, że do wpisów, które zostały usunięte podchodziłam z uczuciem zażenowania… Może dlatego, że obraz, który przedstawiam może być mylny? Wbrew pozorom oraz osądom niektórych – nie przestałam się rozwijać i niestety nadal pojmuję co dzieje się wokół mnie, choć zaczynam mieć dobrą pamięć, ALE krótką… Jestem przecież tylko człowiekiem…
W żadnym wypadku – nigdy nie chodzi mi o zwracanie na siebie uwagi. Jedni piszą o codziennych sprawach, drudzy dzielą się swoimi osiągnięciami i wiedzą, która ich pasjonuje… Ja stwierdziłam, że przybliżę ludziom, którzy czasem tu zaglądają trudne tematy, na które w mainstreamie istnieje dużo przekłamań, na które powstały taakie mądre lub niemądre książki. Nie chcę być dla nikogo autorytetem. W moich wpisach przemycam idee redukcji szkód, opisuję dużo technicznych szczegółów i staram się żetelnie mówić o tym jak wygląda życie młodej dziewczyny, która wybrała trudną drogę, na którą po części zepchnęły ją problemy ze zdrowiem.
Fascynuje mnie mój Image, który sobie stworzyłam w internecie. Niestety ten nie oddaje w pełni tego jaką osobą jestem na codzień. Mówię tylko o mało znaczących skrawkach wydarzeń lub ciągów myślowych. Mogę wyciągnąć z tego wszystkiego taki wniosek, że daję poznać się tylko z jednej strony, jednocześnie ignorując te pozostałe.
Tak naprawdę – co można o mnie powiedzieć widząc ten blog? Autorka bloga ćpa i lubi elektroniczną muzykę? Lubi też nowinki technologiczne? Mobilne? Na pierwszy plan wychodzą zawsze kwestie związane z tą patologiczną radością, gdy uczę się czegoś nowego, odkrywam coś nowego, próbuję czegoś nowego, doświadczam czegoś pozytywnego lub nie – błądząc w tym ogromnym świecie zarezerwowanym dla użytkowników związków działających narkotycznie. Związków?
Ostatnio przestałam miesiączkować. Kobiety, z którymi czekałam w kolejce po kubeczek syropku podzieliły się wiedzą o trudności z płodnością podczas używania metadonu lub lewometadonu. W skrócie wygląda to tak, że "czasem jest, często go nie ma, ale wraca. Proszę się nie martwić.". Przestałam się martwić cierpliwie znosząc hormonalne zmiany nastroju i powoli – wszystko zaczęło się normować. Należy pamiętać, że metadon to nie syrop do herbaty – tylko silny syntetyk, który jedną rzecz naprawia, a na kilka innych może mieć gorszy wpływ. wiele kobiet po latach ciągów opioidowych, niedożywionych, wyniszczonych przestaje miesiączkować. Nie mogłam oczekiwać, że u mnie będzie jakoś inaczej – mając jeszcze na uwadze wyczerpujące leczenie RZS.
Jeśli chodzi o RZS, ostatnio zaczęłam wspierać moją mamę, która otrzymała taką samą diagnozę po długim czasie wykazywania objawów. Powiedziano jej, że po wdrożeniu podstawowego leczenia rokowanie będzie dobre, ponieważ jej przypadek jest zdecydowanie łagodniejszy od mojego. Dostała małą dawkę metotreksatu, nie ma żadnych efektów ubocznych – ma narazie same pozytywne korzyści. Dzięki temu – mam wrażenie, że zaczęłyśmy się o wiele lepiej rozumieć. Już nie dziwi się, że można pójść spać czując zmęczenie i ów zmęczenie nie odchodzi po obudzeniu następnego dnia, że można nie mieć ochoty na gości w domu, bo ból stawów skutecznie spowolnił ogarnianie przez cały dzień, że wyjście na koncert to więcej bólu niż przyjemności, wie, że trzeba zacząć wnikliwie siebie obserwować, by nawiązać dobrą współpracę z lekarzem prowadzącym…
Cieszę się tylko z tego, że nie znosi tego przynajmniej sama – nawet samą diagnozę przyjęła spokojnie oraz nie zwlekała z wdrożeniem leczenia, bo zobaczyła na moim przykładzie, że wróciłam do normalności – co prawda dopiero po wprowadzeniu leku biologicznego w połączeniu z metotreksatem, ale wróciłam i to się liczy. 😉 Cieszę się również – jak wspomniałam, że nie wykazuje żadnych negatywnych skutków ubocznych.
Myślę, że rozwiązałam oba problemy za jednym razem – immunosupresja oraz działanie przeciwzapalne poprawiło również moje problemy błędnikowe, więc mam coraz większe podejrzenie, że problemy z niedosłuchem – to bardziej wynik autoagresji i jakichś działań poinfekcyjnych…
Narazie odzyskałam spokój w życiu i chcę, by było tak jak najdłużej. Teraz żyję tak, jak zawsze chciałam. Żyję w dużym mieście, utrzymuję się w pracy, poznałam ostatnio trochę nowych osób, zostawiłam za sobą stare niepowodzenia. Coś, co jeszcze jakiśczas temu wydawało się niemożliwe – stało się możliwe, bo zaczęłam pracować nad zdrowym egoizmem, stawianiem granic oraz możliwością akceptacji siebie w każdej dziedzinie. Czy to znaczy, że mam mimo wszystko trzymać rękę na pulsie i nie popadać w zbytnią radość, gdy jest po prostu dobrze? Jestem wdzięczna za wszystko, czego ostatnio doświadczyłam. Takim optymistycznym akcentem chciałabym zakończyć ten wpis – umówiłam się na wieczorne jaranko ze znajomymi. 😉 Co jak co, ale polubiłam to lajtowe działanie konopii aptecznych. Obecnie zastąpiłam nimi nawet benzosy, więc jest naprawdę dobrze.
Do następnego!
2 komentarze do „„Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma?””
Popieram, różnica jest
Bo zrozumienie APO metotreksatów, nie doczytałem na razie dalej, i w ogóle innych środkóœ, któ©etrzeba lub chcemy zażywać, czy z jakiejkolwiek innej przyczyny, zrozumienie naszych stanów, lękowych, czy jakichkolwiek innych przychodzi dopiero wtedy, kiedy ktoś tego doświadczy. Dlatego życzę wszystkim skurwysyńskim polaczkom wyzywajacych wszystkich z problemami przez własne wybory lub niekoniecznie od ćpunów, żeby doświadczyli tego wszystkiego na własnym organizmie.