W świecie, gdzie elektroniczna muzyka bywa produktem masowym, trudno o przestrzeń autentyczną, pełną emocji i dźwiękowej wrażliwości. A jednak taka przestrzeń istnieje – i nosi nazwę Pure Trance Radio. Ta audycja, prowadzona przez niezmiennie oddanego ideałom Solarstone’a, to coś więcej niż tylko cotygodniowy przegląd nowości. To estetyczne, niemal medytacyjne doświadczenie dźwiękowe, które towarzyszy mi nieprzerwanie w pracy, wspiera skupienie, a momentami wręcz staje się częścią mojej rutyny twórczej. W tym tekście dzielę się refleksją na temat samej audycji oraz powiązanych z nią labeli – Pure Trance Neon, Pure Breaks, Pure Progressive i Electronic Architecture – bo wszystkie razem tworzą spójny, a zarazem różnorodny dorobek muzyczny, do którego chce się wracać.
Pure Trance Radio, audycja prowadzona przez Richarda Mowatta, szerzej znanego jako Solarstone, od lat pozostaje jednym z najważniejszych punktów odniesienia dla fanów trance’u, którzy szukają głębokich, emocjonalnych brzmień i starannie dobranej muzyki. Audycja wyróżnia się konsekwentnym stylem, będąc jednocześnie przestrzenią prezentacji zarówno klasyków gatunku, jak i nowych produkcji. Każdy odcinek Pure Trance Radio jest skrupulatnie zaplanowaną podróżą muzyczną, w której elementy progressive, uplifting, a także breaks przeplatają się w sposób przemyślany i harmonijny.
Audycja towarzyszy mi już od dłuższego czasu. Tydzień w tydzień – i co zaskakujące, nie uważam żadnego z tych momentów za stratę czasu. Zazwyczaj słucham jej podczas pracy redaktorskiej od strony technicznej lub zajmuję się korektą podręczników i książek. Pure Trance Radio pasuje do tego klimatu jak żadna inna audycja, ponieważ sam Solarstone posiada głos, który potrafi zakotwiczyć każdą myśl i refleksję w „tu i teraz”. Jego doskonały dobór tracków tworzy unikalne, pełnowymiarowe, zmysłowe doświadczenie – szczególnie ważne dla osób odczuwających muzykę wielozmysłowo, tzw. synestetyków, dla których dźwięki mają barwy, kształty, a nawet faktury.
* Label Pure Trance Neon to młodszy, energiczny brat klasycznego Pure Trance. Neon koncentruje się przede wszystkim na energetycznych, dynamicznych i nieco bardziej eksperymentalnych brzmieniach, które wyróżniają się świeżością podejścia do klasycznej formuły trance’u. Produkcje z Neon charakteryzuje intensywność, nowoczesność oraz wyraźnie zarysowane melodie, które świetnie sprawdzają się zarówno w klubie, jak i podczas słuchania indywidualnego.
* Pure Breaks to kolejny projekt Solarstone’a, tym razem skupiający się na niezwykle ciekawym połączeniu trance’owej emocjonalności z rytmiką charakterystyczną dla breakbeatu. Muzyka spod szyldu Pure Breaks to odważna i innowacyjna mieszanka, która przyciąga uwagę miłośników mniej oczywistych, ale równie intensywnych doświadczeń muzycznych. To wciągająca alternatywa dla słuchaczy szukających świeżości i odmiany od typowych struktur utworów klubowych.
* Pure Progressive natomiast to propozycja dla tych, którzy cenią sobie głębokie, hipnotyczne i precyzyjnie budowane struktury utworów. Label ten koncentruje się na progresywnym trance’ie i house’ie, prezentując produkcje, które rozwijają się powoli, ale konsekwentnie, prowadząc słuchacza przez atmosferyczne pejzaże i subtelne zmiany nastroju. Pure Progressive to wybór dla tych, którzy lubią, gdy muzyka oddycha, a każda minuta utworu ma swoje uzasadnienie. To swoisty balans między emocjonalną głębią a klubową funkcjonalnością.
* Electronic Architecture, w odróżnieniu od wcześniej wspomnianych projektów, jest prawdziwym hołdem Solarstone’a dla muzycznej estetyki i designu dźwiękowego. Label ten celebruje piękno elektronicznych pejzaży, koncentrując się na głębokości brzmień, atmosferycznych teksturach i subtelnych detalach produkcji. Wydawnictwa spod znaku Electronic Architecture to starannie przygotowane i niezwykle spójne konceptualne dzieła, które idealnie oddają ducha współczesnej muzyki elektronicznej w jej najczystszej formie.
Pure Trance Radio Episode 443, wyemitowany 17 kwietnia 2025 roku, to kolejna starannie skomponowana podróż muzyczna autorstwa Solarstone’a. Audycja, trwająca ponad godzinę, łączy w sobie różnorodne odcienie trance’u, od progresywnych pejzaży dźwiękowych po energetyczne rytmy klubowe.
Tracklista odcinka 443 prezentuje zarówno nowe produkcje, jak i klasyki gatunku. 😉 Nie będę przeklejać tu całej, bo jest do znalezienia, wspomnę tylko niektóre jej segmenty.
Pure Trance Radio to pełnowymiarowy manifest tego, co stanowi istotę filozofii Solarstone’a: głębia, elegancja i bezkompromisowa jakość brzmienia. Od pierwszych minut odcinka czuć charakterystyczną dla niego dbałość o dramaturgię setu – nie jest to przypadkowy zestaw utworów, ale przemyślana opowieść, która prowadzi słuchacza przez zróżnicowane emocjonalnie i stylistycznie obszary trance’u i jego pobocznych gatunków.
Już otwierające utwory, jak odświeżone Talk To Me Hysterixa czy THE SUN w remiksie Pico Boulevard, tworzą delikatną i progresywną ramę, która koi, ale jednocześnie intryguje. Doskonale sprawdzają się w trybie pracy lub refleksyjnego słuchania – bez agresji, ale z pulsującą energią pod powierzchnią.
Punktem zwrotnym odcinka wydaje się być Ultimate – Never Say Goodbye, które zasłużenie otrzymało tytuł Big Tune. To klasyczny uplifting trance, który przypomina o emocjonalnym ładunku, jaki ten gatunek potrafi nieść, nie popadając w banał. Obok tego, warto też wyróżnić C-Systems – We Are the Night – pełne światła i melancholii, idealne na końcówkę dnia.
Dla fanów nieoczywistości – e-Dancer – Dancer jako „It’s not the kind of thing we usually play… but we like it anyway” to ukłon w stronę tradycji techno i house’u, mocno zakorzenionej w Detroit. Świetny zabieg – pokazujący, że Solarstone, mimo przywiązania do idei czystego trance’u, nie zamyka się na inne brzmienia, o ile niosą one wartość i duszę.
Zamknięcie odcinka Chillout Momentem – Parallel Voices – Your Love w remiksie Jody’ego Wisternoffa i Jamesa Granta – to zasłużone ukojenie. Ambientowo-deepowy krajobraz pozwala odetchnąć i powrócić do siebie po emocjonalnej podróży. Bardzo udany wybór.
Werdykt:
Odcinek 443 to esencja tego, za co ceni się Pure Trance Radio – nie tylko za selekcję, ale za intencję. Słychać, że Solarstone nie miksuje (na żywo) dla statystyki odsłuchań, ale dla tych, którzy chcą czegoś więcej niż tylko tła. W tym odcinku znajdzie coś dla siebie zarówno purysta, jak i poszukiwacz klimatu, struktury, rytmicznej subtelności. Moim skromnym zdaniem, to jeden z mocniejszych odcinków ostatnich miesięcy.
Podsumowując – Solarstone konsekwentnie utrzymuje wysoki poziom swoich projektów, budując wokół nich mocną i wierną społeczność słuchaczy. Każdy z tych labeli oraz audycja Pure Trance Radio mają własny, unikalny charakter, który jednak idealnie wpisuje się w ogólną filozofię Richarda Mowatta – filozofię czystych, głębokich i szczerych emocji. Po prostu muzyki.
8 komentarzy do „Recenzja audycji Solarstone – Pure Trance Radio ;)”
waau aleś żeśmnie podkręciła, muszę sobie tego posłuchaś i to już.
Syty głodnego nie zrozumie; obawiam się.
To do komentarzy wcześniejszych.
🙂
nie sucham systematycznie, przyznam ostatni raz słuchałem ze 3 miesiące temu, i to głównie dlatego, że akurat trafiłem w trakcie.
w przeciwieństwie do ASOT absorbuje moją uwagę na 30, 45 minut nie na 10.
Lubię; gość idzie z trendami, bo doskonale wie, że w tym biznesie by zginął, gdyby nie szedł. Faktycznie zastanawiało mnie, czy jest takim idealistą, czy po prostu może sobie pozwolic na ten luksus posiadania własnych zasad a może nawet troszkę krztałtowania tego, jak postąpią za jakiś czas inni.
No nie wiem… Ogólne pozdrowienia to każden jeden sobie może z czapy zapodać. A jednak streamingi typu twitch rządzą się swoimi prawami.
Jaki brak? 😀 Pozdrawia ludzi, mówi o swojej rodzinie nawet, i moim zdaniem audycja muzyczna to audycja muzyczna. Bardziej mnie obchodzą informacje o producentach niż odnoszenie się do głupot na chacie. Śmieje się ze swoich przejść jak mu czasem nie wyjdzie itp. Ma dystans do siebie gość 😉
Tak jak mówiłem. To być może jest na żywca, nie mniej jednak brzmi jak prerecording.
Dla mnie brak reakcji na wydarzenia dziejące się w trakcie streama to przegięcie pały.
I nie ważne, jakiego formatu nie była by to gwiazda. Ruben de ronde też jest dość znany w tym śmiesznym świecie trance, a z tego co słuchałem jego streamów, to gościu bez problemowo na bieżąco odnosi się do tego, co się dzieje u niego na transmisji.
I poza tym naprawdę ja mam wrażenie, że móimy o dwóch kompletnie różnych audycjach. Może gdybyś widział obraz ze streama to nie gadałbyś o prerecordingu i innych kocopołach 😉
To chyba nie słyszysz przycisków kontrolera czasem jak zapomni mikrofonu wyłączyć 😉
O essu ale bełkot…
Ale tak przechodząc do samej recenzji, to rzeczywiście, jak zdarzy mu się zagrać coś upliftowego, to nawet ja odwrócony od tranceu zatrzymuję się na chwilę.
Poza tym nic szczególnego: Gdyby nie fakt, że kolega z za konsoli walnie sobie czasem jakimś mashupem z dupy typu rhythm of the night połączony z jakimś cimcirimci upliftem, można by rzec, że to typowy prerecording. No niestety. W tym przypadku jest to audycja teoretycznie na żywo, gdzie gościu ma w piździe słuchającego nie dziękując nawet za suby, obserwacje, nie wspominając o tym, że nie odnosi się do tego, co jest pisane na chacie.
Podsumowując: Typowy prerecording, wyróżniający się z tłumu nieco większą szczyptą kreatywności.