Setup Tour – biurko i nie tylko.

Postanowiłam zrobić mały setup tour, jak robią niektórzy – spis sprzętu, który spisuje się u mnie na co dzień i nie mam z nim żadnych problemów, prócz pomniejszych, o których wspomnę.
Jak topowo, to topowo – kierując się tą myślą kompletowałam mój aktualny zestaw przez dwa lata. Poważne zmiany zdarzyły mi się w roku 2019 i 2020.
Co i jak?
Do pracy na co dzień kiedyś służył mi Lenovo Y700, którego próbuje odziedziczyć moja mama, lecz bardzo średnio jej to wychodzi. Lenovo więc leży w pokrowcu i czeka na swój czas. Laptop krzyczy z daleka, że ma gamingowy charakter poprzez czerwone maskownice głośników, specyficzny design zawiasu i czerwone podświetlenie klawiatury. Jest również aluminiowy – klapa na pewno, spód podlega dyskusji. Niektórzy twierdzą, że to plastik. Spód był jednak zimny i metaliczny, gdy dotykałam go ręką.
Specyfikacja i moje spostrzeżenia:
• Procesor: Intel Core I7 6700 HQ;
• Dyski są dwa: SSD na system to Crucial MX 300 montowany osobno, z którego osiągów byłam bardzo zadowolona. Cena tego dysku też była bardzo rozsądna; 😊 HDD to zapewne jakiś WD z wyłączającą się co chwilę głowicą. Tego nijak nie mogłam zmienić, choć służy do tego oprogramowanie – tylko do następnego restartu dysk zachowuje się tak, jak ustawię parametry.
• 16 GB RAM DDR 4;
• Grafika: zintegrowana oraz NVIDIA GeForce GTX 960M 4 GB GDDR5;
• Ekran: Rozdzielczość Full HD – z matrycy również byłam bardzo zadowolona. Czy to do czytania tekstu, czy do oglądania filmów, czy do pomniejszych gier była bardzo dobrze skalibrowana i miała tę swoją „głębię”;
• Klawiatura: napisałam przy jej pomocy sporo wypracowań, wymieniłam jeszcze więcej wiadomości i waliłam w enter – nie padła jak w poprzednim Thinkpadzie T430; 😉
• Kultura pracy: cichy, lecz kiedy go bardziej przycisnęłam wiatraki pokazywały pazur; 😉
• Głośniki: Dwa i subwoofer. Śmiało mogłabym je porównać do głośników z macbooków od Apple – serio;
• Waga i wymiary: laptop pomimo 15,6 cala nie pasował do pokrowców o takim rozmiarze. Zawsze rogi wystawały do tego stopnia, że obtarłam farbę od głośnikówo na bokach. Waga i przenoszenie laptopa też były nie zbyt wygodne. Pomimo stosunkowo smukłej konstrukcji jak na tamten czas laptop był po prostu nieporęczny dla mnie, która wiecznie przechodzi z miejsca na miejsce; 😊
• BIOS: Stosunkowo mało zaawansowany. Pozwalał na dostosowanie tylko podstawowych funkcji, nie pozwalał zaś na wyłączenie oszczędzania energii. Funkcja polegała na drastycznym zmniejszeniu wydajności, gdy bateria sięgała 20%.
Co się zmieniło? Jako główna „stacja robocza” na tą chwilę bardzo dobrze sprawdza się u mnie Dell XPS 15 9570. Co tu dużo mówić – to taki Macbook Pro na Windowsie. Aluminiowy spód, aluminiowa klapa, bezramkowa konstrukcja co sprawia, że 15,6 cala ma mniejsze wymiary, gdy chowam laptopa do plecaka. Waga to 1,6 kg, więc duża zmiana na plus wobec Lenovo Y700. Przez większość czasu jest cichy, jednak gdy ostatnio w BIOSie, stosunkowo rozbudowanym i nawet dopuszczającym obsługę z myszki udało mi się powyłączać wszystkie funkcje dotyczące oszczędzania energii, to wiatraki odzywają się subtelnie, lecz częściej. Coś jednak za coś – konstrukcja ultrabookowo-hybrydowa nagrzewa się bardziej. Dlaczego napisałam „hybrydowa”? Bo w ultrabookach z reguły nie znajdzie się procesora typu Intel Core I7 8750H. Z powodu konstrukcji samego laptopa i jednak karty NVIDIA GeForce GTX 1050 TI Max-Q zaprojektowanej do takich urządzeń nie pogra się na nim za bardzo. Ja grałam, rzecz jasna, na starym poczciwym traktorze 2.6.2 chyba, z Numarkiem Mixtrack Pro II po godzinach. Klawiatura to jeden z gold standardów klawiatur laptopowych. Gdyby inne firmy produkowały takie, świat stałby się lepszy. Perfekcyjna wygoda pisania łączy się doskonale z wnętrzem z włókna węglowego pokrytego gumowym, miękkim w dotyku materiałem. Połączenie aluminium i włókna węglowego właśnie, sprawia, że laptop jest praktycznie nie do zajechania. Zaledwie po tygodniu użytku niestety go trochę podlałam piwem bezalkoholowym, lecz wytrzymał i ma się bardzo dobrze;
Klawiatura: HyperX Alloy Origins Aqua – co tu dużo pisać, recenzję opublikowałam zaledwie wczoraj. Działa, dzielnie znosi 80 stron przeglądania i poprawiania tekstu oraz kodu HTML czasem. Tak – dalej martwię się o jej czyszczenie. 😉
Dźwięk:
• Karta: M-Audio Conectiv. Dlaczego? Bo kiedyś chciałam stawiać system DVS i dostałam ją od ziomka za free, gdy wygrał konkurs DJski. Wyscratchował tą kartę, a potem dostałam ją ja z softem od M-Audio, winylami z kodem czasowym do ich dedykowanego oprogramowania i jest, działa. Do zastosowań podstawowych jak i typowo profesjonalnych jest całkiem ok 😉
• Do karty podłączone są głośniki, tylko głośniki lecz kiedyś epizodycznie podłączyliśmy z drugim ziomkiem, którego serdecznie pozdrawiam CD Playery i mikser. Do CDków włożyliśmy płyty z kodem czasowym do serato, i próbowaliśmy to sparować z mixxxem. Spoiler alert: nie działał lewy deck. Głośniki zaś to Microlab Solo 7C. Obsługiwały imprezy okolicznościowe, zniosły puszczanie hardówo na balkonie po 22 oraz ciągłe przenoszenie i ustawianie. Cenowo – jak na taką jakość dźwięku też jest bardzo rozsądnie.
• Słuchawki – podzieliłabym kategorie na przewodowe i bezprzewodowe:
Przewodowe:
• Audiotechnica ATH M50X – z wymiennymi kablami, lock and twist mechanism, te rzeczy… Funkcja po prostu wymarzona. Bardzo dobrze się składają, rozkładają, jakość wykonania na poziomie wysokim, dźwięk również, jednak czuję jakieś ubytki. Oceną dźwięku proszę się nie sugerować z powodu mojego niedosłuchu, który niestety z każdym miesiącem jest coraz bardziej uciążliwy;
• Dokanałowe słuchawki Creative – w podróż w sam raz. Dużo basu, dużo góry, trochę mniej środka, lecz uważam, że dźwięk też jest dobrze zbalansowany. Używam ich względnie często;
• Kiedyś AKG K518 DJ – w przedziale do 200 zł nie miały sobie równych, i mogę to powiedzieć z czystym sumieniem. Dużo basu, świetne tłumienie, beznadziejny kabel, lecz możliwość recablingu, również bardzo łatwe w przenoszeniu. Jako Heavy user do jakości wykonania nie mogę się przyczepić. Zniosły przeróżne sytuacje. Może dalej nie będę opowiadać 😉
Bezprzewodowe:
• Aftershokz Trekz Titanium – najlepszy kompan na studia dla osoby z jednostronnym niedosłuchem. Pozwalają słuchać otoczenia i syntezy jednocześnie. Technologia przewodzenia kostnego uratowała mi życie, można rzec, że odzyskałam komfort, o którym zdążyłam już zapomnieć;
• Xiaomi Mi Airdots Pro – klon Airpodsów od apple, tyle mogę powiedzieć. Wyjmujesz z pudełeczka, i słuchasz w całkiem dobrej jakości, lecz wiadomo, że dźwięk przez bluetooth, niezależnie od kodeku jest stratny. Pokrowiec jest wykonany z twardego, całkiem miłego w dotyku tworzywa sztucznego, otwiera się sprawnie, a słuchawki trafiają do specjalnych gniazd z magnetycznymi zaczepami. Kiedy ich nie używamy pokrowiec je ładuje. Najdłuższy wynik u mnie to 7 godzin słuchania i ładowania z pokrowca. Mają również aktywną redukcję szumów, która bardzo dobrze sprawdziła się w autobusie. Muzyka wtedy brzmiała o wiele lepiej.
• Kontroler: Numark mixtrack Pro II – służy mi od 2015 roku. Myślę, że czas na zmiany. 16 padów, 8 pokręteł nad padami, play, stop, sync, stutter, equalizer, praktycznie nieskończone możliwości mapowania, jak to z każdym urządzeniem wspierającym MIDI lub HID.
Akcesoria pomocnicze:
• Telefon: Xiaomi Poco F2pro, lub jak kto woli Pocophone F2 pro, choć to tak naprawdę zrebrandowany Xiaomi Redmi K30 Pro. Nakładka miUI konsekwentnie poprawiła swoje błędy dostępnościowe, momentami przypomina mi prostotę z lineage OS szczególnie kiedy przyjrzę się stockowej aplikacji telefonu i kontaktów. Snap 865, 6 GB RAM, 128 GB szybkiej pamięci UFS 3.1, bateria 4700 mAh, wyświetlacz AMOLED, praktycznie bezramkowy dzięki umieszczeniu kamerki do selfie w obudowie. Gorilla Glass 5 z jednej i drugiej strony, przedzielenie aluminiową ramką, wystające 4 aparaty, dwa mikrofony, IRDA, port Jack 3,5 mm (!), brak ładowania bezprzewodowego, brak certyfikatu IP68 – nikt jeszcze nie zabezpieczył ruchomych elementów w obudowie, pojedynczy głośnik grający znośnie. Apropo ładowania – dostajemy ładowarkę 33 watową i telefon w godzinę pokaże 100%. Ma parę mankamentówo typu dziwna redukcja szumów na niektórych komunikatorach i szczerze mówiąc, wielkość, do której musiałam przyzwyczajać się chyba dwa tygodnie.
• Wcześniej: Samsung Galaxy S9 – 4 GB RAM, 64 GB pamięci wbudowanej, bateria 3000 z hakiem – szczerze mówiąc nie pamiętam ile, również szklano-aluminiowa konstrukcja, samsungowy, flagowy Exynos. Powstała petycja, by Samsungi ze snapdragonami od Qualcomma były wypuszczane również na rynek europejski z powodu problematyki Exynosów. Ludzie zauważają, że po roku, dwóch użytkowania bateria pada o wiele szybciej niż w telefonach ze Snapdragonami. również port Jack, bardzo dobre mikrofony, głośniki stereo, jednak największym mankamentem był zakrzywiony ekran. Telefon dożył swoich dni spokojnie na Lineage OS 17.1.
• Zegarek: Xiaomi Amazfit GTR – to taki smartband zamknięty w obudowie zegarka. Ja mam, chyba jakąś limitowaną, białą wersję kolorystyczną. Aluminiowa ramka, pewnie chodzące przyciski po bokach dają wrażenie klasy premium, choć cena i funkcje nie są aż takie premium. W żadnym wypadku nie można tego porównywać do zegarków na android Wear lub Tizenie od Samsunga. Zegarek jednak wibruje gdy przychodzą mi powiadomienia, ma również wyświetlacz AMOLED, co mnie bardzo, bardzo cieszy, dostaje regularne aktualizacje firmware. Ubolewam jednak nad tym, że nie można wykorzystać NFC tu w Polsce.
• Kiedyś: Xiaomi Mi Band 3 z aplikacją Mi fit. Szczerze mówiąc używałam go głównie jako budzika, do przypomnień, do powiadomień i do sprawdzania godziny. Wyświetlacz jednak zrobił się za mały i przesiadłam się na zegarek z większą ilością funkcji. Zapomniałabym o jednej, bardzo ważnej rzeczy – znajdowaniu telefonu przy pomocy zegarka lub opaski. Moje życie od momentu używania wearables stało się prostsze 😊
• Powerbank: Xiaomi – jakiś 10000 mAh. Nie wypowiem się wiele na jego temat – tylko powiem, że działa i wystarczy na 3 solidne ładowania, wspiera też szybkie ładowanie nie wiem w której wersji. Niestety ładuje się przez Micro USB ☹
• Lupka z ALTIXu z 14-krotnym powiększeniem. Kieszonkowa, mała, wsuwa się do plastikowej obudowy. Nie wiedziałam, że znajdzie się w tym zestawieniu, ale jest warta wspomnienia, bo służy do ratowania komputerów, do ogarniania TWRP czasem, do takich prozaicznych rzeczy jak przeczytanie czegokolwiek i nie obyłabym się bez niej – po prostu.
Nie chwalę się, ani nie żalę – po prostu wpadł mi do głowy taki wpis. 😊 Do następnego, jak zwykłam mówić.

Jeden komentarz do „Setup Tour – biurko i nie tylko.

  1. Mam takie same słuchawki też audiotechnica athm50X!
    Chyba też opublikuję coś takiego namoim blogu, dzięki za propozycję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *