Dobra – dość tych grafomańskich opisów…
Co i jak? A dobrze, żyję i mam się jakoś czasem dobrze, czasem niedobrze. Jestem online – jestem na hajpie, jestem na komunikatorach. Gdy czuję się źle, to nie hce mi się gadać, bo jestem poirytowana, wkurwiona, leżę i patrzę w sufit po przejściu kolejnych stron jakiejś książki do poprawy.
Jak się czuję? Stawy mnie bolą. Mamy z mamą te same objawy i czekają mnie badania w kierunku RZS. Dystalne części, więc dłonie i kostki. Ból budzi w nocy, jest nieznośny przy pracy, mam mówić dalej?
Co zamierzam? Nie wiem, zupełnie nie wiem. Jestem w czarnej dupie, przynajmniej teraz. To bez sensu, Samą mnie to irytuje.
Pregabaliny mam dość – po prostu dość. Chcę z niej zejść. Napisałam do mojego prowadzącego psychiatry, odpowiedzi nie otrzymałam. Pisałam o retencji płynów, otępieniu, problemami z odstawką na zimno "cold turkey", przybieraniu na wadze, dziwnych wartościach na glukometrze i zamierzałam powiedzieć pani psychiatrze lub lekarzowi ogólnemu, który teraz zajmuje się, a jakże – szczepieniami, o metforminie, która miałaby te skutki uboczne zatrzymać.
Moje dni są monotonne. Praca, filmiki na YT, pisanie na hajpie, gadanie z jakimiś nowymi o używaniu tianeptyny jako opioidu, jebać interpunkcję. Ktoś mi powiedział, że "goniąc tolerancję" i gdy opisałam, że przyjęłam 180 tabletek tianeptyny po 12,5 mg w ciągu dwóch godzin, to przyjęłam dawkę śmiertelną – tak. Było tak. Gdyby to była prawdziwa depresja oddechowa, to nie zdążyłabym okna otworzyć i się uspokoić, oddychając głęboko i powoli myśląc, że przesadziłam.
Poszłam spać i nie mogłam podnieść się na dzień następny, ciągły, głęboki nodding i ból głowy z niedotlenienia. Tolerancja skakała o 100% po jednym, dwóch, trzech razach. To co miałam zrobić? To była akcja ratunkowa, przedskrętowa. Leżałam tak dwa dni mając tylko chrupki kukurydziane i niezbędną wodę przy sobie. Chłopcy mieszkający obok mnie zastanawiali się w korytarzu – „dlaczego ta nie wychodzi, może źle się czuje”? Tak, „ta” bardzo źle się czuła i nie mogła się wyrwać z barłogu przez cały weekend. Radio włączone w tle podtrzymywało moją świadomość – miałam takie wrażenie.
Napisałam „wypracowanie” na temat tianeptyny działającej jako opioid, podziękowałam jednemu użytkownikowi za klasyfikację jej pomiędzy kodeiną a oksykodonem… Bo tak jest… O kurde, to wydarzenie miało miejsce chyba w 2019 roku, więc nie brałam tego związku już rok. Ciekawe jak by podziałał przy odstawce pregabaliny, bo tak o nim myśleć zaczęłam ostatnio, jako o pełnoprawnym, lekkim antydepie, nootropie i niestety, o opioidowym działaniu. Tego nie da się ukryć:
“Physical effects:
• Stimulation
• Physical euphoria – More pronounced feelings of euphoria have been reported at doses near or above 100 mg. These feelings are extremely similar to that of a typical opioid.
• Bronchodilation – Tianeptine increases the reuptake of serotonin, which has been found to combat bronchoconstriction.
• Muscle relaxation – oh yes.
• Headaches – fuck yeah.
• Dizziness – yup. Floating dizziness.
• Constipation – For 4 days? Yup.
• Physical fatigue – Nodding off.
• Internal hallucination – One may experience a state of semi-consciousness and hypnagogia during heavy dosage nodding which results in dream-like states and up to level 3 imagery. This is often accompanied by ill-defined geometry.
Cognitive effects:
• Motivation enhancement
• Anxiety suppression – Tianeptine has been found to be especially useful in mitigating the effects of panic attacks.
• Cognitive euphoria – More pronounced feelings of euphoria have been reported at doses near or above 100 mg. These feelings feel extremely similar to that of a typical opioid.
• Focus enhancement – In addition to enhancing the ability to focus, tianeptine also improves the retention of short-term memories, stimulates quicker learning, and improves reaction time.
• Cognitive fatigue – Although rare, some users may experience adverse effects in terms of cognition such as the impairment of thought processes.
Toxicity and harm potential:
The toxicity and long-term health effects of recreational tianeptine use have not been studied in any scientific context, and the exact toxic dosage is unknown.
Anecdotal evidence suggests that there are no negative health effects attributed to simply trying the drug by itself at low to moderate doses and using it very sparingly (but nothing can be completely guaranteed). – That’s it.”
Źródło: https://psychonautwiki.org/wiki/Tianeptine
11 komentarzy do „Dość, i znowu coś…”
Może nie trafiłaś na takich wyrozumiałych jak ja. Zawsze da się im wyjaśnić, nie ma problemó z drugą szansą albo inną formą zdania. Akurat pod tym względem mam zawsze szczęście poza jednym wypadkiem, ale z nim nie musiałam nigdy wchodzić w żadne relacje, bo szybko zrezygnowałam z zajęć.
To ja niestety nie mogłam, nie potrafiłam.
Eee, ja tam nie narzekam. Ba, nawet lepiej mi chyba tak, bo nie muszę specjalnie żebrać o materiały. Po prostu wszyscy dostają dokładnie to samo, co ja i jakoś się to turla. Na kolosy też znalazłam sposób.
Nie no, mogłabym napisać o nauczaniu zdalnym, które jest porażką wśród niewidomych i to rzeczywiście ahhh takie niedostosowane 😛
Zuzler zgadzam się. Ten blog przedstawia konkretną wartość. Można się zgadzać lub nie z autorką, ale Karyna chociaż nie jest typowym niewidomym szarakiem jakich tu wielu, który na wszystko mówi ohhh, ahhhh, a a wzmiankę o normalnym życiu trzęsie się bo ohhhh, wszystko taaaakie niedostosowane i ohhhh bo my jesteśmy niewidomi i trzeba nas zrozumieć, a wszyscy taaacy niedobrzy 😛
Dodajcie CTRL+K na bloach!!!
Ja się nie zachwycam, tylko czytam, bo to jeden z naprawdę niestety nielicznych blogów na Eltenie, które nie są grafomanią i szitem.
A ja tu widzę, że schabowe nadal mają być zamiar przypalone. Więc to chyba nie dla mnie.
A do reszty gawiedzi tylko powiem, że tu na serio nie ma się czym zachwycać. 😛
Obchodzi i fascynuje – to prawda, ale spec od farmakologii ze mnie żaden 😀
Droga Lenko, post dźwiękowy będzie niedługo, bo zamówiłam oppo Watch i będę na nim uruchamiać talkbacka 😉
Strasznie… Yyy… Fizjologicznie… Powiem szczerze: zazwyczaj próbuję przeczytać Twoje wpisy, ale po pierwszych paru zdaniach robi się za bardzo farmaceutycznie, jak na moją biedną głowę. Odnoszę mocne wrażenie, że Ciebie te tematy po prostu kręcą, że o tym wszystkim piszesz, bo Ciebie samą to wszystko, co się z Tobą dzieje obchodzi czy fascynuje nawet. A pisz kobieto, pisz. Do tego są blogi, żeby na nich różności udostępniać przecież.
very nice blog, prosze nagraj post dzvienkovy.