No i stało się…

Siedzę w fancy pokoju hotelowym, przyświeca mi lampka nocna. Na pisanie mnie wzięło, więc piszę. Krótkimi myślami dzielę się na bierząco i z eltenowej tablicy zrobiłam sobie twittera v 2. Mojego twitterowego konta nie ruszam, bo przerażają mnie te "złote myśli", co niektórzy tam udostępniają. Może najwyższy czas zrobić porządek w śledzonych? Robię sobie przerwę na fajka. Po kolejnej dawce leku biologicznego na moje RZSiątko (etanerceptu) znowu mam stan podgorączkowy – nagły, krótki, ale nieprzyjemny w skutkach.
Dziewczę niespełnione, choć zadowolone zaśnie dziś w nocy snem sprawiedliwego, bo odkryło miks – teraz – bunondolków z fentanylem. Nie – nie zamierzam się zabić, nie jestem żadnym EMO czy niezrównoważoną osobą (chyba). Jedyna depresja, na którą cierpię, to depresja poopioidowa, po odstawieniu. Choć jestem nastawiona pozytywnie – jak wspominałam i stworzyłam sobie ku temu warunki, to ciągle czekam na dogodny moment, który zbliża się nieubłaganie, bo niedługo będę miała taką tolerancję, że gdybym nawet chciała, to nie miałabym czego przedawkowywać. 😉 CHYBA, że stanę się gorliwym koneserem ostrych zabaw z opioidami syntetycznymi. Chodzą po ziemii ludzie bez krępacji używający wszelkich tazenów lub nawet etorfiny, a te akurat są o wiele bardziej niebezpieczne i służą raczej do znieczulania bardzo dużych zwierząt – nie ma nic silniejszego, co spłodziła matka chemia. Po prostu przychodzi moment frustracji i sam w sobie etap nałogu, gdzie trzeba po ów fentanyl sięgnąć. Pozwolę sobie na pierwsze wrażenia, póki myśli mi nie ulecą – twórczo mi.
UNBOXING:
Do mych rąk trafił zamiennik od Sandozu, i tu jedziemy na grubo, bo w dawce 100 ug/h. 100 ug (mikrogramów), to dość bardzo sporo, szczególnie na przykład dla osób bez tolerancji. Niepokoi mnie jedynie fakt, że bardzo łatwo opakowanie otworzyć – resztę można dopowiedzieć sobie samemu. Od razu pomyślałam o małym dziecku. Do buprenorfiny w plastrach potrzeba przynajmniej ostrego narzędzia, takoż ostrego narzędzia potrzebuję tu przy przygotowywaniu matrycy do zastosowania jak mi się żywnie podoba. Uwielbiam sandozowe zamienniki wszystkiego – pregabaliny, oksykodonu, i polubiłam ten. Praktyczny, przezroczysty prostokącik z niebieskim nadrukiem. Folię zabezpieczającą przedzielono na dwa trójkąty równej wielkości, by ułatwić dzielenie tego wszystkiego na pół w razie potrzeby. Przezskórnie nie ma co tego marnować, więc wspomnianym ostrym narzędziem z całej matrycy zawierającej 23,2 mg fentanylu ucięłam kawałeczek 1 cm^2.
O sposobach konsumpcji możnaby mówić i mówić. Najbardziej bezpiecznym pamiętając, że akurat zamiennik, którym dysponuję jest wręcz stworzony do tego, jest umieszczenie kawałeczka pod językiem / policzkiem. Wtedy trzeba się bardzo skupić i czekać. Uprzednio dobrze jest (tak jak w przypadku buprenorfiny w plastrach branej w desperacji w taki sposób), przepłukać pysk bardzo ciepłą wodą celem rozszerzenia naczyń krwionośnych. Marzeniem niespełnionym pozostanie psikadło domowe lepsze niż apteczne – projekt Instanyl. Najbardziej wydajną formą ekstrakcji jest ta w metanolu względem tej z wodą i kwaskiem / zwykłym etanolem. Jeśli tylko roztworu nie podaje się dożylnie, bardzo trudno jest go ustabilizować i wrzucić do sensownego dozowniczka – i to główny problem projektu.
Działanie i pierwsze wrażenia:
Nie takie pierwsze, bo brane było w głodowych dawkach w warunkach szpitalnych i kagańcu buprenorfinowym. By doświadczyć pełni działania i uniknąć wypierania, uprzednio trzeba skręta – rozkręcić. Wystrzeliłam dziś z łóżka o godzinie czwartej, bo ciało rozpaczliwie błagało o to, co na codzień dostaje, ale przez ponad dobę nie dostało… Wsiadłam w autobus, na coraz większym, irytującym dupościsku szukałam noclegu kilka godzin – wszystkie akademiki, hostele pozajmowane, więc trafiłam do miejsca, do którego trafiłam – i też cudem. W drodze poznałam przesympatyczną studentkę kognitywistyki, która pisze pracę na temat porównywania doświadczeń na przykład związanych z kultem religijnym w zależności od formy przekazu – czy fizycznie w kościele, czy przy TV, czy przez VR. Na kilometr widać zespół abstynencyjny, wiec po skojarzeniu z książkowymi opisami, czasem wiernymi, dziewczę zaczęło ze mną rozprawiać na temat romantyzowania ćpania opiatów, szczególnie jak opowiedziałam jej o tekście, za który dostałam sporo uznania jeszcze studiując. Dobra – działanie.
Powiem tak: można uprawiać nodding na stojąco i spływać po ścianie, w czasie, gdy jasność umysłu pozostaje nienaruszona i syntetyczny – high – opanowuje ciało. Nie ma reakcji histaminowej, co jest rzeczą wiadomą, źrenice niebezpiecznie zbliżają się do stanu, kiedy ich nie widać. Kiedy wyjąć? Do pierwszego zanoddowania i senności – z wyczuciem, które będzie się klarowało wraz z praktyką. Usiadłam do pracy i zrobiłam 150 stron książki z wyciszonym umysłem, niezmąconym spokojem. Fentanyl zrobił mi taki przyjemny workflow – pchnął w kreatywność, analityczne myślenie mimo, że pewnie z boku wyglądałam jak pierwszy lepszy heroinista z dworca centralnego w Warszawie.
Jak na pierwszy raz poszło mi niebywale dobrze biorąc pod uwagę: całkowicie samotne testy, ale lekkie wypieranie przez buprenorfinę jednak. W tej nieodpowiedzialnej decyzji i szaleństwie znalazła się całkiem przemyślana metodyka postępowania.
Jeśli ktoś się o mnie martwi, a dużo osób się niestety martwi, to, jeśli to kogoś uspokoi – biodostępność fentanylu branego taką drogą wynosi 30%, ALE ten zamiennik, który mam to matryca wprost idealna do brania w taki sposób i można przyjąć niezamierzenie więcej fentanylu w krótkim czasie w przeciwieństwie do innych zamienników – lepszych czy gorszych. Dam znać, jeśli projekt instanyl zdobędzie zainteresowanie kogoś bardziej doświadczonego, by starannie wymierzył mi 200 ug na psiknięcie dozowniczka, idealnie ustabilizowanej substancji po ekstrakcji. To będzie ciekawy czas – najbardziej podpasował mi jego profil, gdy biorę się do pracy, lecz orientacja wtedy siada. Można się łatwo pogubić szczególnie w mało kontrastowych miejscach.
To narazie wszystko. Wyczerpałam temat chyba całkowicie na tę chwilę. Dziewczę zaśnie spełnione pod względem pisania.
Do następnego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *